wtorek, 20 sierpnia 2013

Wywiad z zespołem Czerwony Tulipan

8 lipca 2013 roku korzystając z faktu, że byłam w Olsztynie na koncercie zespołu Czerwony Tulipan, przeprowadziłam wywiad z panem Stefanem Brzozowskim, wokalistą i muzykiem.  Zapraszam do czytania i słuchania:



Słuchaj OlsztynKocham.MP3 z oficjalnej strony zespołu.
fot. Radosław Kucharz



Lidia Zdzitowiecka: W Waszych piosenkach śpiewacie o Olsztynie, co jest takiego magicznego w tym mieście?

Najważniejsi są ludzie i sposób, w jaki żyją ze sobą. Szacunek na co dzień to bardzo cenna rzecz, wzajemne akceptowanie swojej inności. Co nas tutaj trzyma? Wystarczy popatrzeć na to, co znajduje się w Olsztynie – w obrębie miasta jest kilkanaście jezior, w których można się kąpać, w których są ryby, dookoła pełno lasów. Wystarczy wyjść z domu, pieszo, piętnaście minut, obojętnie z którego punktu w mieście, i można znaleźć się albo w lesie i jeść jagody, albo kąpać się w którymś z jezior. Czy może być coś piękniejszego na co dzień do życia? Wiem, że wielu ludzi z dużych miast musi robić specjalne wyprawy, żeby otrzymać to, co my mamy na co dzień. Stąd się nie wyjeżdża, tutaj, w dobie Internetu, kiedy jest mnóstwo możliwości, aby podróżować, to jest właśnie najpiękniejsze miejsce do mieszkania, do bycia – do życia! Dlatego tutaj siedzimy w Olsztynie.

Większość członków zespołu „Tulipan” rozpoczęła swoją karierę na studiach w kabarecie „Niebo”. Jaki wpływ na dalsze życie młodych ludzi ma aktywność w czasie studiowania?

W każdym z nas jest pewna droga, którą trzeba zrealizować. Jeśli jej nie zrealizujemy, będziemy czuli, że jesteśmy nieszczęśliwi. Trzeba po prostu słuchać tego, co w nas jest. Każdy ma wyjątkowy talent. Oczywiście rzeczywistość jest różnie konstruowana przez społeczność, w której żyjemy, przez rodzinę, przez polityków, ale każdy jest wyjątkową istotą i ma w sobie ukryte, nie wiem, czy walory psychiczne, emocjonalne czy zmysł organizacyjny, nie wiem, jak to nazywać, ale uważam, że każdy z nas ma to coś i warto przyjrzeć się sobie, co to takiego jest. Iść za tym, a to da szczęście. Nie muszą to być pieniądze, wielkie budowle, samochody ani rzeczy, które posiadamy. Myślę, że to odnalezienie swojej własnej drogi jest najważniejsze. Licea, a na pewno studia pozwalają nam rozszerzyć horyzonty naszego życia. A jeśli rozszerzymy, to wtedy łatwiej nam będzie trafić na tę swoją własną drogę. Życzę wszystkim, żeby jak najdłużej, jak najwięcej zdobywali wiedzę, mądrość od innych ludzi, bo ta wiedza jest przekazywana. Nic się nie wzięło ot tak, dziś, tu i teraz. Wszystko ma jakieś zaczepienie w doświadczeniach, w życiach innych ludzi. Może to być dla nas inspiracja i dzięki temu odnajdziemy własny świat, własną drogę i własne szczęście.

A czy obawiał się Pan tego koncertu, dla gimnazjalistów i licealistów, czy młodzież w Polsce słucha jeszcze poezji śpiewanej?

Troszkę się niepokoiłem, ponieważ mam świadomość, że jeśli ktoś widzi i słyszy pierwszy raz niektóre piosenki, niektóre słowa, niektóre dźwięki, to może być tak, że nie będzie czuł się zainteresowany. Jest taka maksyma inżyniera Mamonia: „Jak może mi się podobać coś, co słyszę pierwszy raz”? Młodzi ludzie mają to do siebie, że słuchają bardzo różnych piosenek, na różne rzeczy trafiają. Mogli nie trafić na nasze piosenki i mogliśmy się minąć, ale ku mojemu zdumieniu jest w tych ludziach tak piękna energia, bo myślę, że niektórych piosenek nie słyszeli jeszcze w życiu, ale byli otwarci i dzięki temu otworzyli i nas. Dzisiejszy wieczór był naprawdę przepiękny i bardzo im za to dziękuję.

Myślę, że to też w Państwu jest też taka ogromna energia, która została przelana, bo nagle sami stypendyści do was wybiegli. Skąd ta inspiracja, skąd ta energia?

Każdy z nas jest spełniony w życiu, myślę, że mogę mówić za wszystkich pięcioro członków zespołu, i ma się czym dzielić z innymi, bo wchodząc na estradę, trzeba mieć coś konkretnego do zaoferowania. Nie można zajmować czasu innemu człowiekowi, jeżeli nie ma się czegoś najważniejszego do zakomunikowania, do przekazania. Każdy z członków zespołu „Czerwony Tulipan” jest szczęśliwi i tym właśnie szczęściem, spostrzeżeniami na temat świata i ludzi chcemy się dzielić z innymi. Chcemy pokazać w naszych piosenkach, że świat jest taki, jakim sami go sobie wymyślimy i jak go spełnimy, wedle naszych kryteriów, wedle naszych oczekiwań, wedle naszych marzeń. Świat nie jest ot tak skonstruowany cynicznie i zimno, jest naszym światem wtedy, kiedy my nim się zajmiemy, jeśli zaczniemy go sami tworzyć. Myślę, że dlatego jest w nas tyle energii, ponieważ chcemy przekazać wszystkim ludziom, że życie jest piękne, miłość jest jednym z ważniejszych uczuć, które trzeba w sobie pielęgnować i umieć w taki sposób patrzeć na życie, aby być szczęśliwym wśród szczęśliwych. Tego wszystkim życzę.

W piosence „Powrót” śpiewacie o poszukiwaniu raju, czym jest ten raj?

Każdy ma swój raj, każdy jest indywidualnością, skończoną i otwartą jednocześnie na tyle, że może tych szczęśliwości szukać w sobie wiele. Myślę, że każdy z nas szuka raju, jedni bardziej świadomie, inni mniej, ale jednak ocierają się o codzienności i dążą do zrozumienia siebie, zrozumienia tego świata i nadania mu sensu, bo to nikt inny, tylko my nadajemy mu sens. My mówimy, że tam jest raj i chcemy do tego raju dojść. Próbujemy go nazwać, uchwycić i próbujemy znaleźć słowa, by określić to, do czego dążymy. Ta wędrówka jest cudowna, szukajmy tego raju, bo tam być może znajdziemy to swoje szczęście.

Czy marzy Wam się stworzenie z Olsztyna wizytówki poezji śpiewanej, takiego rodzaju muzyki i klimatu, jaką stworzyła „Piwnica pod Baranami” w Krakowie?

Czterdzieści lat spotkań zamkowych „Śpiewajmy poezję”, obchodziliśmy niedawno czterdziestolecie na Dziedzińcu i przyjechali laureaci tego konkursu z czterdziestu minionych lat. Jeżeli więc przez czterdzieści lat były przyznawane przynajmniej trzy nagrody, wiele wyróżnień, to już jest kilkaset osób, które gdzieś rozsiane po Polsce, jestem przekonany, że odczuwają bardzo przyjazne uczucia, jeśli nie miłość do miejsca, do ludzi, których tutaj spotkali, a to wszystko za przyczyną poezji śpiewanej. Ktoś pięknie wymyślił przed laty, żeby na Dziedzińcu spotykali się ludzie śpiewający poezję śpiewaną podobnie jak w „Piwnicy pod Baranami” śpiewała Ewa Demarczyk, Marek Grechuta – to były na pewno wzory, które tutaj jeden z instruktorów Wojewódzkiego Domu Kultury przeniósł na nasz grunt. Czy to będzie jakieś ważne miejsce w Polsce? Myślę, że każde miejsce jest ważne, wiem, że wiele takich spotkań, konkursów i festiwali poezji śpiewanej odbywa się w całej Polsce, w wielu miejscach. To bardzo dobrze, bo im więcej ludzi jest wrażliwych na słowo, które niesie tę całą warstwę poetycką, bo poezja cóż to takiego? To jest nic innego, tylko próba zapisu w wierszu, w słowach uczuć, to jest dzielenie się uczuciami, a uczucia stanowią o tym, że coś ma dla nas jakąś wartość albo nie ma. Bez uczuć życie byłoby rodzajem cynicznej gry, a myślę, że szczęście to są właśnie te uczucia. Jak powiedzieć dziewczynie: „Kocham Cię, jesteś dla mnie jedyna i wyjątkowa” bez uczuć. Poezja temu służy. Spotkania przy poezji, przy poezji śpiewanej to są spotkania ludzi, którzy potrzebują przeżyć coś z drugim człowiekiem, podzielić się swoimi uczuciami. Czy Olsztyn będzie takim miejscem? Na razie jest, ja bym chciał, żeby cały świat był pełen poezji śpiewanej, żeby stolicą spotkań zamkowych „Śpiewajmy poezję” było każde miasto, które taki zamek posiada. Niech poezja panuje na całym świecie, wtedy łatwiej będzie nam wszystkim żyć, bo przecież kula ziemska nie jest taka znowu duża, co to jest – zaledwie 5 miliardów ludzi.

Czyli młodzież, którą tutaj Pan widział, nie powinna mieć złudzeń, tylko marzenia?

Może mieć wszystko! Może mieć rozczarowania, może mieć: „Jedyne, co mam to złudzenia”, może mieć: „Od przyjaciół Boże strzeż”, ponieważ spotykamy różnych ludzi, różne postawy, mamy różną kondycję emocjonalną, psychiczną, w związku czym należy liczyć się z tym, że ten świat jest tak bogaty i tak pełen przygód, także w spotkaniu z innym człowiekiem, że możemy doznawać bardzo różnych uczuć. Nie należy się ich bać, należy po prostu przeżyć te uczucia, nawet te złe. One mogą służyć przy mądrym gospodarowaniu samym sobą, mogą służyć nam jako nasza mądrość, nasze doświadczenie.

Czy słyszał już Pan kiedyś o Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” i stypendystach których rzesze były dziś na publiczności?
Stefan Brzozowski: Nie, jeszcze nie słyszałem, ale myślę, że od dzisiaj, po tym wspólnym wieczorze, coś chyba będę już wiedział, mniej więcej będzie mogła wiedza przybywać. Piękne są takie niespodzianki, piękną niespodzianką jest to, że do Olsztyna przyjechało tylu młodych ludzi. Z tego, co się dowiedziałem, są już trzy dni, będą jeszcze przynajmniej tydzień, do 18. Także myślę, że będą mogli poznać parę ciekawostek Olsztyna, bo to jest specyficzne miasto, to jest miasto złożone z bardzo różnych ludzi, którzy przyjechali tu, stworzyli społeczność, która jest tolerancyjna względem inności, szanująca się nawzajem i myślę, że tego stypendyści tutaj doświadczą, tego im życzę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie komentarze zawierające język wulgarny nie będą publikowane.