Wedle polskiej tradycji w Wielką Sobotę, 14 kwietnia 966 roku odbył się Chrzest Polski. Istnieje wiele pytań wokół tego wydarzenia, ale historycy są zgodni, że przyjął go Mieszko I, książę Polan w rok po zaślubinach z czeską księżniczką dynastii Przemyślidów- Dobrawą, łącząc plemiona Polan w to, czym dziś jest Polska. Przed nami jubileusz 1050. rocznicy chrztu Polski, wydarzenia które dało początek naszej historii. Czy był to gest wyłącznie polityczny, mający na celu tylko rozwój państwa i kultury? Czy może jednak to chrześcijaństwo, odrzucenie pogaństwa i nawrócenie na wiarę w jednego Boga leżą u podstaw powstania Państwa Polskiego, które od tej pory nie wyrzekło się chrześcijaństwa, zgodnie z hasłem Polonia semper fidelis – Polska zawsze wierna Bogu?
Różni historycy wskazują, że poprzez przymierze nabyte przez małżeństwo, Mieszko zamierzał uniezależnić się od niemieckiego cesarza Ottona I, którego wojny mogłyby w końcu doprowadzić do unicestwienia budującej się państwowości Polan. Należy jednak pamiętać, że ta teza jest wyłącznie stereotypem, a nie znamy ani okoliczności, daty, miejsca ani też prawdziwych intencji chrztu Mieszka I. Pewne jest jednak to, że się odbył, a jego znaczenie było olbrzymie, ponieważ umożliwiło drobnym księstwom, koczującym na terenach dzisiejszej Polski, stworzyć twór państwa na tyle silnego, że trwa ono do dziś.
Władze PRL, zauważając istotę chrztu Mieszka I, nie wyrugowały go całkowicie ze świadomości Polaków, ale umniejszyły jego wartość na tyle, byśmy uwierzyli, że w całości było to posunięcie polityczne, cyniczne wręcz, niezwiązane w ogóle z Kościołem Katolickim. To prawda, że przyjęcie chrztu oznaczało dla Mieszka i jego podwładnych przetrwanie, a gdyby go nie przyjął, prawdopodobnie ludność zostałaby wymordowana lub włączona do cesarstwa niemieckiego.
Philip Earl Steele w książce „Nawrócenie i chrzest Mieszka I” wypomina Polsce, iż sami umniejszyliśmy religijną rolę chrztu Mieszka I, który mimo wszystkich zalet tego aktu musiał rozbić własne społeczeństwo zakorzenione w słowiańskich wierzeniach. Porównuje on Mieszka do Konstantyna Wielkiego, który uwierzył iż pod znakiem Krzyża zwycięży. Zamiast przywoływać na pomoc dziesiątki bożków, w których wierze go wychowano, wybrał Chrystusa. Marcin Bąk z Gościa Niedzielnego, zauważył że polska wykładnia w PRL-owskich podręcznikach, trzymała się od takich porównań jak najdalej, wedle marksistowsko-leninowskiej propagandy, religie były tylko środkiem do osiągania celów, a nie wiązały się z duchową przemianą.
Na wymiar wiary Chrztu Polski, zwrócił uwagę już Prymas Wyszyński w 1966 roku:
„Z błogosławionej woli Twojego Syna dotarli do naszej ziemi przed tysiącem lat apostołowie Dobrej Nowiny, ustawili Krzyż, znak zbawienia i nadziei i rozpoczęli chrzcić praojców w Imię Trójcy Świętej. Od tej chwili źródło wody żywej nieustannie spływa na głowy i serca dzieci Narodu polskiego.”
Także biskup Damian Bryl, wskazuje wielką wagę tego wydarzenia, a z jego opinią zgadza się zarówno Andrzej Grajewski, jak i prof. Ożóg:
„Chrzest Mieszka I był doświadczeniem wielowymiarowym, było to nade wszystko wydarzenie religijne. Mieszko I, władca Polan, przyjął chrzest święty i było to fundamentalne doświadczenie tej konkretnej osoby. Z perspektywy wiary możemy powiedzieć o tym, co się wtedy stało w duszy naszego władcy: przejął on Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela, stał się Bożym dzieckiem, został włączony we wspólnotę Kościoła, wspólnotę prorocką, kapłańską i królewską. To wszystko dokonuje się w życiu każdego z nas, gdy przyjmujemy chrzest. (…) Poddani Mieszka przyjmowali chrzest i zarazem jego duchowe konsekwencje, najpierw w wymiarze osobistym, tzn. zmieniali swoje postępowanie i sposób życia zgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej, ale także w wymiarze społecznym, tworząc podstawy rozwoju kultury chrześcijańskiej. Doświadczenie władcy miało konsekwencje dla całej społeczności na różnych poziomach: religijnym, społecznym, politycznym i kulturowym.”
Przyjęcie wiary nie oznaczało dla Mieszka samych przywilejów. Wedle Galla Anonima, musiał on np. porzucić swoich siedem żon, zacząć stosować posty, ale przede wszystkim, skrajnie przebudować mentalność Polan. Pod krzyżem, Polska miała zostać zjednoczona, a słowiańskie gusła, które jak wskazuje ks Nabywaniec, niejednokrotnie wiązały się z demonicznymi praktykami, a nie tylko tańcem wśród kwiatów, musiały zostać obalone przez księcia, co na pewno podzieliło jego poddanych. Proszę sobie wyobrazić, że przychodzi do nas nowy prezydent i ustanawia zmianę wiary dla wszystkich. Wielu ludzi głęboko zakorzenionych w pogaństwie nie chciało się pogodzić z nagłym niszczeniem ich bożków. Mieszko przyjął na siebie odpowiedzialność pogodzenia skłóconego społeczeństwa i przekonania ich do wiary w Chrystusa, nieraz kończyło się to krwawo.
Mieszko jako doświadczony woj i władca, musiał jednak zdawać sobie sprawę z tego, że chrześcijaństwo w tamtym czasie oznaczało rozwój, nową kulturę i było związane z powiewem świeżości z zachodu. Mówił o tym zresztą Jan Paweł II:
"Polska weszła w krąg kultury chrześcijańskiego Zachodu i zaczęła budować swą przyszłość na fundamencie Ewangelii. Od tamtych czasów staliśmy się pełnoprawnymi członkami europejskiej rodziny narodów ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami. Wespół z innymi narodami Europy jesteśmy współtwórcami, a zarazem dziedzicami bogatej historii i kultury".
Prof. Krzysztof Ożóg w swojej książce „966. Chrzest Polski.” podkreśla, że chrzest władcy Polan był także aktem jego osobistego nawrócenia, w którym ważną rolę odegrała księżniczka Dąbrówka, kobieta mądra, pobożna i wpływowa.Gall Anonim podaje, że to Dobrawa nalegała, aby Mieszko porzucił pogaństwo i stawiała jego chrzest jako warunek ślubu. Andrzej Grajewski z Wiara.pl z kolei polemizuje z tą tezą. Mówi, że nie ma żadnych dowodów na to, iż chrzest był częścią kontraktu małżeńskiego z Dąbrówką, ponieważ ślub odbył się przed przyjęciem chrześcijaństwa, więc musiał wynikać wyłącznie z woli Mieszka. Należy jednak rozważyć, że Dobrawa, jako kobieta obyta w świecie, chrześcijanka, której rodzeństwo należało do katolickich zakonów, pomogła Mieszkowi uwierzyć w Boga i przyjąć wiarę o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, a Mieszko I dostrzegł wagę tej wiary i postanowił, iż to ona może zbawić jego i jego poddanych, chociaż Marcin Bąk z portalu Wrodzinie.pl wyjaśnia, że w X wieku chrzest władcy nie musiał oznaczać chrztu poddanych, a mógł jedynie do niego zachęcać.
Jak przekonuje ks. prof. dr. hab. Stanisław Nabywaniec, kierownik Zakładu Historii Nowożytnej na Uniwersytecie Rzeszowskim:
„chrzest Mieszka I był doświadczeniem i wydarzeniem przede wszystkim religijnym. Ludziom tamtej epoki, również tym z kręgów pogańskich, nie było znane pojęcie ateizmu, niewiary. Mieszko I, przyjmując chrzest, przyjmował go z wiarą. Trudno zmierzyć jej głębokość, ale jego chrzest nie był pustym spektaklem obliczonym jedynie na korzyści polityczne. Aby dostrzec to, co się dokonało wówczas w duszy księcia Polan (…)historyczny władca „porzucił stare bogi” i szczerze przyjął Chrystusa nie tylko do swojego kraju, ale także do swego serca, w którym niewątpliwie dokonały się te wszystkie wielkie dzieła Boga, które dokonują się w sercu każdego człowieka”.
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jakie pobudki najbardziej skierowały Mieszka I ku chrześcijaństwu. Nie możemy jednak wykluczyć, że to on sam, był na tyle światłym władcą iż zdecydował się zmienić swoje życie. Na zakończenie przytoczę kronikę Galla Anonima, która mogłaby potwierdzać tę tezę:
„Zaiste ślepą była przedtem Polska, nie znając ani czci prawdziwego Boga, ani zasad wiary, lecz przez oświeconego [cudownie] Mieszka i ona także została oświeconą, bo gdy on przyjął wiarę, naród polski uratowany został od śmierci w pogaństwie”.
Warto dodać, że obchody 1050. rocznicy chrztu Polski 14-16 kwietnia odbędą się w Gnieźnie i w Poznaniu, a honorowy patronat nad obchodami 1050. rocznicy Chrztu Polski objął prezydent Andrzej Duda.
Obrazy:
Chrzest Polski. Współczesny fresk w Gnieźnie, obok pomnika Bolesława Chrobrego, w pobliżu katedry.
Jan Matejko „zaprowadzenie chrześcijaństwa” obraz olejny