wtorek, 17 grudnia 2013

Żelazna Angie vol 3

Jeśli pomyślimy o Niemczech w kontekście polityki natychmiast mamy ją przed oczami. Co jest potrzebne by odnieść w polityce taki sukces, że inne kraje muszą albo liczyć się z jej opinią, albo mieć z tyłu głowy, że ruchy w polityce zagranicznej są przez nią bacznie obserwowane? Czym zasłużyła sobie na szacunek wystarczający by objąć władzę w swoim  kraju po raz trzeci? Czym jednocześnie zasłużyła na nienawiść swoich oponentów? Kto się jej boi, a kto w niej pokłada wszelkie nadzieje? Być może przypomnienie biogramu Angeli Merkel odpowie na niektóre z tych pytań.

Z okazji dzisiejszego rozpoczęcia  3 kadencji Angeli Merkel jako kanclerz Niemiec, warto się zastanowić nad tym dlaczego ten kraj ma tak silnego przywódcę. Gdzie leży siłą Angeli Merkel ?

Angela Merkel urodziła się w 1954 roku w Hamburgu. Jej ojciec, syn polskiego emigranta i żołnierza obu stron II wojny Światowej, był luterańskim pastorem, matka nauczycielką łaciny i angielskiego.
Młodość Merkel spędziła w NRD, mieszkając w Templinie i studiując fizykę w Lipsku. W 1986 obroniła doktorat z chemii fizycznej i pracowała w instytucie Akademii Nauk NRD. Trzy lata później upadł mur berliński, a Merkel wstąpiła do partii Demokratischer Aufbruch. Trzydziestoparoletnia wówczas dziewczyna, dostała funkcję zastępcy rzecznika pierwszego demokratycznego rządu NRD.

Wkrótce jej kariera polityczna zanotowała znaczący skok. Jako deputowana do Bundestagu, w 1990 roku została ministrem rządu Helmuta Kohla. Najpierw zajmowała się prawami kobiet, po następnych wyborach otrzymała tekę ministra środowiska i bezpieczeństwa jądrowego, co znacznie bardziej korespondowało z jej wykształceniem.

W 1998 roku Kohl przegrał wybory, a Merkel wskoczyła na fotel sekretarza generalnego CDU. Nie trzeba było długo czekać, a zastąpiła skompromitowanego aferą finansową Wolfganga Schäuble na stanowisku przewodniczącego partii - będąc tym samym pierwszą w Niemczech kobietą o takiej pozycji. Po pięciu latach nadawania CDU bardziej konserwatywnego kształtu wysunięto jej kandydaturę na kanclerza Niemiec.

I był to właśnie pierwszy raz kiedy wygrała wybory parlamentarne, ponownie jako pierwsza kobieta w historii kraju. W październiku 2005 roku utworzyła koalicję CDU/CSU-SPD. Lepszy wynik podczas wyborów 2009 pozwolił jej na koalicję z FDP. A tegoroczne wygrane wybory skutkowały podpisaniem przez nią koalicji z Sigmarem Gabrielem (SPD) i Horstem Seehoferem (CSU).

Merkel zamierza to co każdy przywódca kraju - wzmocnić siłę gospodarczą i finansową Niemiec, by do 2017 roku ludziom żyło się lepiej, swoją przysięgę tradycyjnie zakończyła "Tak mi dopomóż Bóg". Nie jest powiedziane że tak się nie stanie. Żelazna Dziewczynka, Angie, pokazała nie raz że interes Niemiec stawia ponad wszystko. Mimo swoich polskich korzeni nie jest zainteresowana przyznawaniem jakichkolwiek praw mniejszości polskiej w Niemczech, czy też jakiejkolwiek innej. Co więcej, popiera projekty takie jak Muzeum Wypędzonych (Niemców z Polski).

W swojej polityce europejskiej, nie ma drugiej takiej osoby, z którą liczą się pozostałe państwa członkowskie.Nie ma drugiej osoby, która tak otwarcie postulowała że Grecja, Cypr i inne państwa muszą płacić za swoje grzechy. Jedyną "kosą na ten kamień" na arenie międzynarodowej wydawał się przez chwilę Władimir Putin. Do dzisiaj wspominany jest  w mediach incydent, w którym to Putin na spotkanie na Kremlu wpuścił swojego czarnego labradora Koniego, wiedząc iż Merkel boi się psów od czasu, gdy została pogryziona w dzieciństwie. Mimo to, Merkel pokazała że jest twarda, a z Putinem woli ubijać interesy niż walczyć na drobne gesty. W swojej przemowie przy okazji otwarcia trzeciej kadencji, zaznaczyła że z Rosją pragnie kontynuować "partnerstwo dla modernizacji". W umowie koalicyjnej zaznaczono, iż  "Bezpieczeństwo w Europie i wokół Europy możliwe jest tylko z Rosją, a nie przeciwko niej".

Jednocześnie koalicjanci deklarują włączenie Polski do dialogu rosyjsko-niemieckiego oraz kontynuowanie współpracy, głównie w zakresie Współpracy Młodzieży (coś mi to przypomina...). Lecz naturalnie jako pierwszą Merkel wymienia Francję i współpracę, którą jedzie odświeżyć natychmiast - na pierwszą wizytę wybiera się do Paryża.

W najnowszej umowie koalicyjnej Merkel przeforsowała kilka kosztownych postulatów o łącznej wartości ok 23 mld euro - jak np płacę minimalną w wysokości 8,50 euro za godzinę dla wszystkich zatrudnionych oraz obniżenie do 63 lat wieku emerytalnego dla osób z 45-letnim okresem składkowym.

Chociaż brytyjskie i amerykańskie media wyśmiewają Merkel w swoich satyrycznych dialogach i rysunkach, jest to polityk z krwi i kości, który doprowadzi do skutku swoje zamierzenia i plany. Nie ma się co dziwić, że Niemcy od tak dawna chlubią się jej stylem prowadzenia polityki.

Źródła:


6 rzecz, których nie wiedziałeś o Angeli Merkel http://www.theguardian.com/world/german-elections-blog-2013/2013/sep/10/angela-merkel-origins-germany-election

http://www.rmf24.pl/raport-wybory-niemcy/fakty/news-angela-merkel-po-raz-trzeci-zostala-kanclerzem-niemiec,nId,1075739

http://www.tvn24.pl/angela-merkel-kanclerzem-po-raz-trzeci-tak-mi-dopomoz-bog,380260,s.html

http://en.wikipedia.org/wiki/Angela_Merkel

piątek, 13 grudnia 2013

Czy(m) stan wojenny się skończył?

Na III Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości, który przechodził dziś ulicami Warszawy, Andrzej Gwiazda przypomniał, pod pomnikiem Piłsudskiego, iż ostatnio coraz częściej ludzie zadają sobie pytanie, czy stan wojenny się skończył ? „Skutki stanu wojennego są widoczne do dzisiaj” - powiedział, Gwiazda zaznacza iż nie dalej jak wczoraj słyszał w telewizji, jak doradca prezydenta z komitetu bezpieczeństwa usprawiedliwiał Jaruzelskiego, iż ten wyprowadził czołgi przeciwko własnemu narodowi, ponieważ Moskwa zagroziła odcięciem dostaw gazu i benzyny. Wg Andrzeja Gwiazdy jest to o tyle niepokojące, iż stawia przed nami znak zapytania – co będzie jeżeli Rosja zagrozi nam odcięciem gazu? Czy prezydent Komorowski wprowadzi stan wojenny, skoro jego doradcy uważają to za wystarczające usprawiedliwienie?


Wielu działaczy Solidarności, którzy wypowiadali się dzisiaj w TV Trwam, stwierdza iż ciągle nie czują  się w Polsce wolni. Gdyby nie wprowadzono w Polsce stanu wojennego, powiew wolności który przyniosła Solidarność, mógł doprowadzić do skazania winnych zniszczenia Polski w okresie PRL, a nasz kraj rozwinąłby się o wiele szybciej. Gdyby  losy naszego kraju wzięli w ręce ludzie bardziej odpowiedzialni niż Mazowiecki, Wałęsa a następnie Kwaśniewski z lewicą, z dużym prawdopodobieństwem mielibyśmy w Polsce do czynienia ze swoistą Norymbergią. Winni stanu wojennego oraz wszystkich napaści na polskich robotników w PRL zostaliby osądzeni czy nawet powieszeni. Tymczasem, polityka grubej kreski i powrót do lewackich idei, postawił nasz kraj w sytuacji która do dziś hamuje jego rozwój. 

W okresie stanu wojennego, ok. 800 tys młodych ludzi zostało zmuszonych do emigracji.  Sytuacja jest dzisiaj niemal lustrzana. Wówczas młodzi, zdolni, najczęściej wykształceni ludzie, dzisiaj młoda siła robocza, która miast wspierać polską gospodarkę, jest siłą wyrobniczą obcych państw. 

Podczas gdy wydarzenia na Majdanie na Ukrainie są emitowane w każdej polskiej stacji telewizyjnej, zgrupowania Polaków czy to patriotyczne, czy to upamiętniające bolesne wydarzenia w naszej historii, zasługują sobie jedynie na krótką wzmiankę, najczęściej przedstawioną w  negatywnym świetle, pokazującą tę część społeczeństwa, która na deszczu, zimnie i wietrze idzie w pochodzie z polskimi flagami, śpiewając pieśni i wykrzykując to co leży jej na sercu, jako zelotów, fanatyków i głupców. Tak media działały też 33 lata temu. 

Jarosław Kaczyński powiedział dzisiaj, iż tylko sprawiedliwość jest spoiwem solidarności - "Dlatego mamy prawo i obowiązek domagać się sprawiedliwości". A Polska nie jest dziś państwem sprawiedliwym. „Nie. Po stokroć nie” – powiedział Kaczyński. I jest tak, jak mówi, odbiera się podstawowe prawa pracownikom, zmusza się nas do zawierania umów śmieciowych. Likwiduje się instytucje użyteczności publicznej, miejsca pracy – to wszystko co kiedyś osiągnęła  Solidarność znosi się, w imię naszego „dobra”.  Nie ma za grosz sprawiedliwości. Ludzie tacy jak Jaruzelski odpowiedzialni za śmierć setek Polaków, nie zostali rozliczeni. Nie zostali nawet potępieni moralnie!! W żadnym normalnym kraju taka sytuacja nie miałaby szans zaistnieć. Zniszczono nasz kraj, zniszczono naszą przyszłość. Sprawiono, że jesteśmy zacofanym państewkiem, gdzie wciąż luksusem jest samochód, gdzie dojechanie z Gdańska do Katowic zajmuje niemal dobę, gdzie służba zdrowotna nie działa, gdzie edukacją zajmują się konowały po dziennikarstwie... Gdzie kapitalizm doszedł do ekstremu.

Odbyło się to wszystko, nie bez winy samych Polaków, którzy niczym stado baranów podążają do urn bezmyślnie, wierząc w słomiane obietnice i nie rozliczając ani polityków ani mediów ze swoich obowiązków. Podobnie było 30 lat temu, kiedy większość ludzi uciekała w czasie manifestacji na sam dźwięk uderzania milicji pałkami w tarcze – tak mówią mi po latach działacze opozycji z Gdańska. Z tą różnicą, że społeczeństwo przed trzydziestoma laty posiadało sporą grupę tych, którzy nie uciekali. Tych, którym zależało -  było znacznie więcej, niż dziś. Dzisiaj, więcej ludzi patrzy wyłącznie na koniuszek własnego nosa. A ci, którzy próbują coś robić, są pokazywani jako banda faszystów czy zacofanych dewiantów. Ci ludzie, i ja chcę się też do nich zaliczać, mogą dzisiaj powiedzieć, to co przed trzema laty śpiewali polscy raperzy w utworze "Nagapiłem się" https://www.youtube.com/watch?v=Do5lT-wH2V4 , jakkolwiek to smutne, że ciągle te teksty są aktualne. Dzisiaj, 13 grudnia AD 2013, część naszego społeczeństwa chciałaby zacytować szczególnie tekst Łukasza Małkiewicza:

"Stoję pośród świadków cudów i tragedii,
Których ten rząd ma w d**ie, tak jak każdy poprzedni
I chcemy czegoś dokonać zanim nasi krewni
Rozstawią pamiątki po nas po zakamarkach mebli
Choć nagapiłem się już dość, nie tracę wiary
Idę odebrać swój sos błogosławiąc kapitalizm
Mijam o mały włos zwątpienie, więc nie p***l,
Że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno"

W 1980 nie było wszystko jedno wielu polskim patriotom. Wówczas właśnie dlatego mordowano tych ludzi- bo około 100 niewinnych żyć odebrał stan wojenny (głównie w tzw "niewyjaśnionych okolicznościach"), życia licealistów, robotników, studentów, księży, elit, a o wiele więcej żyć zniszczył, nadłamał, pokaleczył. Za działalność opozycyjną w tym czasie groziła kara śmierci, co nie powstrzymało wielu ludzi przed prowadzeniem podziemnych drukarni (jak choćby znana mi osobiście drukarnia w domu Lechosława Witkowskiego w Gdańsku Oliwie), rozprowadzaniem bibuły czy organizowaniem aktów dywersji.

Tymczasem, sprawcy aktów przemocy na podstawie dekretów, które zostały kilka lat temu uznane przez Sejm RP za niezgodne z ówczesnym prawem, nigdy nie zostali rozliczeni. Ci ludzie, żyją wśród nas, niejednokrotnie są gwiazdami mediów. Ludzie ci, są chowani ze wszystkimi honorami, obok bohaterów narodowych na Powązkach. Wylegują się na mazurskich plażach (Kiszczak), jednocześnie dla sądów będąc zbyt chorymi aby się stawić. Rokrocznie udają się do szpitala, by uniknąć odpowiedzialności (Jaruzelski). 
Ludzie ci uniknęli odpowiedzialności w taki sposób, w jaki nigdy w żadnym zachodnim, cywilizowanym kraju nie przeszedłby. A Komorowski – prezydent który powinien być symbolem, z dumą noszącym ten tytuł – najjaśniejszej Rzeczpospolitej, powiada, że nie rozumie ludzi, którzy „Boże coś Polskę” kończą wierszem „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.

Zmarnowaliśmy już 24 lata. Nie zrobiliśmy w tym kraju nic by żyło się godnie i na poziomie. Ludzie, którzy oddali życie za Ojczyznę w stanie wojennym i we wszystkich innych wydarzeniach patriotycznych, muszą przewracać się w grobie. Ile czasu jeszcze będziemy marnować? Dlaczego marsze 13 grudnia muszą odbywać się pod pomnikiem Piłsudskiego ? Gdzie są symbole tamtych wydarzeń? Czy za 10 lat, młodzież będzie jeszcze wiedziała, co wydarzyło się 13 grudnia 1980 roku? Czy będziemy celebrować pod pomnikami czterech śpiących przyjaźń polsko-rosyjską. Albo pod kolorową tęczą polsko-europejską. A może pójdziemy za radą pewnej radnej z PO, która sugerowała by w jej rodzinnym Poronienie na powrót postawiono pomnik Lenina, bo napędzi agroturystykę (SIC!)??? Kiedy czeka nas kolejny stan wojenny ? Emigracja jest rutyną, która stała się w Polsce tradycją. Co 30 lat, tysiące ludzi ucieka samemu, potem z rodzinami za granicę. Jak długo jeszcze będzie się utrzymywał ten stan? Czy kiedykolwiek osądzimy zbrodniarzy, czy wszyscy zdążą wyginąć? Ile czasu jeszcze z naszych podatków będą wspierani emerytowani ZOMO-wcy? Kiedy znowu podniosą na nas pałki?


Panie Prezydencie, droczy Czytelnicy, osobiście – nie rozumiem ludzi, którzy na koniec roku 2013 potrafią kończyć „Boże coś Polskę” inaczej niż „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.


Źródła:
-Relacja z Marszu Wolności, Solidarności, Niepodległości TV Trwam, 13.12.2013
-Podziemna Drukarnia: http://www.tvp.pl/gdansk/aktualnosci/spoleczne/wyposazenie-podziemnej-drukarni-z-lat-80tych-trafilo-do-zbiorow-ecs/12297704
- O propozycji odbudowy Lenina w Poroninie: http://wyborcza.pl/1,76842,9046003,Powrot_Lenina_do_Poronina.html
-http://www.wykop.pl/link/1712768/chory-dla-sadu-kiszczak-wyleguje-sie-na-mazurskiej-daczy/
-Nagapiłem się https://www.youtube.com/watch?v=Do5lT-wH2V4

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Co wschodzi na Wschodzie ? Wiele hałasu o nic ?

Na kijowskim Majdanie, niegdyś terenie polskiej gminy Lacka Słoboda, od wielu dni manifestują Ukraińcy, lecz wczoraj ich liczba przekroczyła 250 tysięcy. Protestowali przeciwko rezygnacji Ukrainy z podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Rezygnacji, która była przewidywalna od listopada.

Jak mówi analiza Wojciecha Konończuka z Ośrodka Studiów Wschodnich :
„w wypowiedziach władz ukraińskich pojawiały się wyraźne sygnały świadczące o tym, że Kijów może zrezygnować z podpisania umowy stowarzyszeniowej w przededniu szczytu w Wilnie. Zwrot we współpracy Kijowa z UE wynika z uwarunkowań wewnętrznych oraz rosnącej w ostatnich miesiącach presji ze strony Rosji. W kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich na początku 2015 roku” 

Podobnie jak w 2004 roku z Polski wyjechali znani politycy by wesprzeć tę inicjatywę. Wtedy, wystąpienie Lecha Kaczyńskiego pomogło jego wizerunkowi, wczoraj słowa Jarosława Kaczyńskiego również korzystnie wpłynęły na jego PR. 
W dawnym kijowskim grodzie księcia Jarosława, Jarosław Kaczyński podbił serca zgromadzonych, którzy wg Ryszarda Czarneckiego skandowali „Polsza, Polsza!” na jego widok. Przeciwnicy prezesa zostali pozostawieni bez możliwości krytyki. Wręcz przeciwnie, pokazują jak bardzo popierają działania Kaczyńskiego. Donald Tusk publicznie pochwalił go na Twitterze:




A nie kto inny jak sam Adam Michnik powiedział w Polsacie, iż „Jarosław Kaczyński zachowuje się jak prawdziwy polski patriota!”, ponieważ sam brał on udział w warszawskiej manifie popierającej ideę z Kijowa. Felietonista Klubu Jagiellońskiego Adam Michalak pisze: „Muszę przyznać, że myślałem, że ten ten ruch Kaczyńskiego to błąd. Jak się okazało był to chyba najlepsze posunięcie jakie mógł zrobić.” I nie jest odosobniony w tej opinii. 
Nie ma się co dziwić, ponieważ Kaczyński uderzył w bardzo bliskie dość euroentuzjastom tony, chociaż zaznaczył iż „w UE nie wszyscy rozumieją” wartość Ukrainy:

„Ukraina się znów budzi, znów powstaje i bardzo liczę na to, że nasze dwa narody będą razem w UE. Z ogromną radością patrzę na pozytywne gesty wobec Polski. Mamy szansę stworzyć coś naprawdę bardzo ważnego i pozytywnego, co chciał zrobić mój brat. Tu nie chodzi o polityki jagiellońskie, ale o to, by nasza część Europy dużo znaczyła!”
„Drodzy bracia Ukraińcy, przyjechałem tutaj żeby poprzeć to, co jest waszym dążeniem, waszym marzeniem, żeby poprzeć tworzenie waszego związku z Unią Europejską, z Europą, wasz marsz na Zachód”

Z Kolei nasz własny dyplomata Radosław „Radek” Sikorski  twittuje (jak szalony i chyba osobiście, co mnie <osobiście> przeraża) wyśmiewając Kaczyńskiego, że UE nie powinna wspierać skorumpowanej gospodarki Ukrainy. Ta wypowiedź szefa MSZ, to poważne i niedyplomatyczne obciążenie, stojące w sprzeczności z wypowiedzią szefa rządu. Jakie wreszcie jest stanowisko Polski ? Popieramy quasi rewolucję czy nie ? Ciężko stwierdzić, zważywszy na to, że media podniecają się manifestacją bardziej niż pomarańczową rewolucją sprzed lat, podczas gdy, mam wrażenie – z dużej chmury poleci mały deszcz. Jak zauważył Piotr Zaremba „na ulice wylegli najaktywniejsi, najmłodsi Ukraińcy, ale niekoniecznie większość narodu”. 250 tys obecnych na Majdanie ludzi, to ułamek z ok.  45 milionów mieszkańców tego kraju. Wg sondaży tylko 14% obywateli opowiada się za Unią Celną z Europą. Dla porównania – po stu tysięcznym marszu niepodległości, media polskie mówiły o grupce agresywnych aktywistów, a w Kijowie dopatrują się przełomowej masy rewolucjonistów widzących zaletę postępu ku zachodowi.

Osobiście, mam wrażenie że na Ukrainie nie chodzi o dążenie do wstąpienia do Unii. Ukraińcy to bardzo dumna nacja, która ostrożnie podchodzi do wszystkiego co mogłoby zaburzyć ich odrębność. Widać to po ukrywaniu znaków polskości i manifestowaniu przynależności do Ukrainy. Wg Ryszarda Czarneckiego (PIS) manifestacja w dużej mierze prezentuje antyrządowe nastroje, co wprawia nas w niesłychaną ironię losu jeśli porównamy te protesty z 2004 rokiem : 

„Ale dla polityków ukraińskich i dla tego bardzo  niechętnego Janukowyczowi i władzy tłumu to była także manifestacja także stricte opozycyjna. To było dziś trudno oddzielić. Przy czym my nie oceniamy, nie chcemy  się wtrącać w ukraińską politykę. To jest sprawa samych Ukraińców. Natomiast te nastroje ulicy w Kijowie były jednoznaczne. Oni uważają, że ta władza ukradła im marzenia o Europie. I to jest  jedno z wielu oskarżeń, które pod adresem  Janukowycza i jego ekipy padają.”

Jest to też oczywiście sprzeciw wobec nasilających się wpływów Rosji, które od lat rządzą niemalże Ukrainą. To głównie od niej młodzież ukraińska deklaruje niezależność. Widać to na profilach fejsbukowych które gromadzą tysiące ludzi, takich jak „Independence from Russian Gas and Oil” (Niepodległość od rosyjskiego gazu i benzyny). Powiem więcej, zastanawiam się, czy ta część ludzi tak bardzo ucieka przed rosyjskim niedźwiedziem, że nie zauważa iż pcha się prosto pod europejski walec.

Opinia Władimira Bukowskiego, rosyjskiego dysydenta i pisarza:

„ Te wszystkie gry wokół Ukrainy to całkowity idiotyzm. Ten świat zwariował. Europa i kierownictwo Unii Europejskiej nie rozumieją, że Ukraina zupełnie nie pasuje do Unii. Ukraińcy, którzy na siłę pchają się do tej Unii, nie rozumieją, że to może spowodować ich tragedię narodową. Umowa z Unią zrujnuje ich rolnictwo.” 

Przykre to, ale Bukowski ma dużo racji.  Ukraińskie PKB spada, do spłaty mają 10 mld dolarów w długu zagranicznym w br, nie ma funduszy na wykonanie zapisów ew. umowy stowarzyszeniowej. Ukraińcy muszą zadać sobie pytanie co jest mniejszym złem w tym impasie. Rosja naciera, z polskiego punktu widzenia, Ukraina jest „przedmurzem” komunizmu i im bardziej będzie europejska, tym bardziej Rosja będzie dalej od nas. Wiemy jednak, że Unia Europejska w żaden sposób nie uchroni Ukrainy od Rosji, a ta jest od niej zależna we wszystkich dziedzinach ekonomii (np. fakt, iż 1/3 całego eksportu Ukrainy wędruje do  Rosji). Jak pokazują różne przykłady nakładania embarga, czy zakręcania kurka przy gazociągach, UE nie reaguje na to, co robi Rosja ze strachu (bo jak miałaby jej podskakiwać), a często nawet jej nie potępia na międzynarodowym forum, a wręcz klepie po ramieniu. Z drugiej strony po części rację mają polskie media mówiące, iż Ukraina to na tyle skorumpowany kraj, iż o europejskości  ciężko mówić, chyba że ktoś chciałby przychylić się np kontrowersyjnym opiniom dziennikarzy Eastbook.eu, takich jak K. Chodkowski (blog o Partnerstwie Wschodnim), którzy podkreślają iż łapówka na Ukrainie to jedyne sprawiedliwe rozwiązanie i że dzięki niej da się tam wszystko załatwić i jest to stan dobrze się sprawdzający. Polskie media mogłyby zastanowić się nad tym czy w naszym kraju, nie ma przypadkiem bardzo podobnych oligarchicznych układów i korupcji (o czym ubiegły tydzień świadczy dość ewidentnie). Jak mówi Michał Karnowski w dzisiejszej dyskusji na FB profilu wSieci : 

„Śmieszy mnie troche pełne pychy nauczanie niektórych polskich dziennikarzy jak powinna wygladać wzorcowa demokracja. Może niech spojrzą krytycznie na nasze media, czy naprawde nie ma u nas patologii i oligarchii, czy tak bardzo różni się nasz medialny świat od ukraińskiego? Watpię”. 

Tymczasem, Władimir Putin przerwał dziś milczenie w sprawie "zamieszek", które określił mianem "ekstremistycznego pogromu bardziej niż rewolucji". Dopatruje się on tu (słusznie zresztą) zorganizowanej akcji przeciwko wyborom prezydenckim, które odbędą się w 2015 roku. Ukraińcy nie mają szczęścia do władzy być może więc kolejna rewolucja dopiero przed nimi. Ciśnie się na usta w tym kontekście pytanie : "a co z Polską" ? Czy nie ma u nas podstaw do obaw iż w końcu sytuacja może być podobna?
Kilka tygodni temu pisałam o wpływach rosyjskich oligarchów w polskich spółkach medialnych... Rosja to drapieżnik, który poluje na ofiary z zaskoczenia lub małymi kroczkami. 

Źródła:
1)Independence from Russian Gas and Oil 
2) 1000 historycznych miejsc, które musisz zobaczyć , historyczna informacja o Majdanie https://www.facebook.com/photo.php?fbid=164504983760557&set=a.161965814014474.1073741828.161668844044171&type=1    
3) Kokończuk Wojciech, Ukraina rezygnuje z podpisania umowy stowarzyszeniowej w Wilnie: przyczyny i implikacje., Ośrodek Studiów Wschodnich
8) RT Russian, Wystąpienie Władimira Putina  https://www.youtube.com/watch?v=rQzhOeru4sM 
10)Karnowski Michał , chat wSieci