niedziela, 24 listopada 2013

Megaafera ? Nie sądzę.

Już myślałam, że ten tydzień będzie tak nudny, że nie da się nic ciekawego o nim napisać, aż tu nagle wybuchła afera, do tego korupcyjna, do tego największa, do tego ciągle jeszcze jej pomniejsze odłamki wybuchają na różnych polach. Jednak ja tu się nie "jaram", bo to przecież standardzik.


Poświęcę więc krótką notkę korupcji w Polsce. Krótką żeby nie zawstydzać Faktów TVN, które poświęciły jej 33sekundy, w serwisie gdzie 4 min przeznaczono na Monthiego Pythona, czyli jak zwykle postawiono cyrk przed chleb powszedni.

Zmiany w rządzie, sięgające szczytu komizmu (widać szczególne zainteresowania alpinistyczne tej partii, o szczytach hipokryzji, pisałam miesiąc temu), nad którymi media rozwodziły się, jak wściekłe, w oczach Polaków niczego nie zmienią. Nadzieja pokładana przez niektórych w „Elżbiecie I” Bieńkowskiej również opiera się głównie na medialnym szukaniu chwytliwych tekstów.
Ogólnie, każdy dziś w Polsce wie, że chleb i wędlina będzie tak droga jest, na autostrady będziemy mogli popatrzeć jak tylko przekroczymy zachodnią granicę, a jeśli boli nas akurat ząb, trzeba było zapisać się do dentysty miesiąc temu.

I dokładnie z tym samym podejściem, Polacy podchodzą do największej afery korupcyjnej, jaką widziała Polska. Część Polaków, ta która nigdy nie głosowała na PO - wieszczyła taki obrót spraw od dawna. Od samego początku, można rzec, znajdując potwierdzenie swych słów w różnych pojedynczych przypadkach, które kumulację uzyskały przy nazwisku Sawicka, po czym bardzo szybciutko znów się rozpłynęły. Druga część Polaków, może i trochę myślała o sprawach korupcyjnych, ale zwyczajnie „olewała” fakt, iż miliony złotych wykradane są z budżetu. Dlaczego ? Dlatego, że każdy z nas ma na co dzień do czynienia z korupcją. Dla Polaków, stan korupcji jest jedynym normalnym, jedynym jaki znają. I normalne jest (w naszej podświadomości) że im wyższe stanowisko tym wyższe lewe profity. To właśnie dlatego, łzy Sawickiej chwytały za serce niejednego. To dlatego, dziwaczne wyroki sądów nikogo nie dziwią. Łapówki to dla większości ludzi stan który jest był i będzie. Łapówka, korupcja i kradzież – coś z czym nigdy prawdopodobnie nie będziemy w stanie wygrać. Coś, o czym jak mówi poseł Andrzej Halicki „idziemy ku zachodowi” – z tą różnicą, iż najwyraźniej nie zdaje on sobie sprawy, że na zachodzie korupcja już dawno jest, tylko jeszcze lepiej ukryta.

Ilu jest w Polsce pracowników, którzy nie ukradli czegoś z pracy ? Którzy nie wydrukowali, skserowali czegoś w pracy. Nie zabrali zszywek, taśmy. Czegokolwiek. W Polsce, kradzież to dobro narodowe. Tylko nikt tego nie nazywa kradzieżą. Tak samo jak łapówki nie nazywa się oszustwem i złodziejstwem. U szarych człowieczków „chodzi” wódka, kwiatek, czekolada, przysługa – chyba najbardziej popularna, dyszka na piwo, i wiele innych. A na najwyższych szczeblach naszego w pełni zbiurokratyzowanego państwa „chodzą ” z goła inne rzeczy, jak wycieczki , jachty i połowę tańsze mieszkania. Tak jak większość Polaków, nie zdziwiłam się na kolejną aferę ani troszeczkę.

Jeżeli państwo jest chore, i nic , prostych rzeczy nie można załatwić legalnie – to w jaki sposób można wyleczyć korupcję ? Ludzie sobie radzą. A nikt tak dobrze jak Polak sobie nie poradzi.

Nie ma więc szans na wyplenienie w Polsce korupcji, dopóty, dopóki nie będzie się tu żyło jak w cywilizowanym kraju, dopóki nie będzie się opłacało niskiego podatku od wszystkiego. Dopóki będą kolejki w szpitalach, pobłażanie w szkołach, bezrobocie i inne. To co pleni się na najniższych społecznych szczeblach, to kiełkuje na najwyższych. I to już od dawna. To nihil novi.

poniedziałek, 18 listopada 2013

(Za)cofanie obyczajów

W ciągu ostatnich kilku tygodni zaszło wiele rzeczy, które wskazywałyby na kolejny już etap dziczenia części Polaków. Wbrew temu co się nam wmawia – iż idziemy z postępem, czytając codzienną prasę, mam wrażenie że cofamy się i za chwilę będziemy nago biegać na czterech łapach.Studentowi ASP, który w Gdańsku ustawił pomnik radzieckiego żołnierza gwałcącego polską kobietę grozi 1500 złotych grzywny, areszt, ograniczenie wolności lub nagana, za to że swoją rzeźbę umieścił na ulicy, a policja usunęła natychmiast po zgłoszeniu skargi. Natomiast mężczyźnie, który kopuluje z krucyfiksem grozi jedynie sława w pewnych środowiskach i duże pieniądze, a jego twór jest wywieszony w Zamku Ujazdowskim.

Czy uważacie Państwo, że gdziekolwiek, ktokolwiek ważyłby się zmontować „instalację  artystyczną”, w której kopulacja odbywa się z Koranem, Buddą, bądź zwojem Tory ? A jednak krucyfiks jest „ na propsie?” – przypadek ? Nie sądzę.   Jednak wystarczy zajrzeć na stronę "najbardziej obiektywnego polskiego tygodnika" by przekonać się, co jest dobre a co złe. (Przepraszam że przytaczam tu tę okładkę, ale ostatnio Newsweek przechodzi sam siebie w rozprawianiu się z "zaściankowym" podejściem prawicy do seksu, właściwie nie ma tam innych artykułów niż te promujące LGBT, promujące wyzwolony seks, szkalujące prawicę, szkalujące KK, naprawdę wolę poczytać Wyborczą - i dziwi mnie to, bo Amerykański Newsweek to magazyn na najwyższym poziomie).


http://www.newsweek.pl
Nie tak dawno, 14.11 br rozpętała się mała wojenka w Starym Teatrze w Krakowie, gdzie gwizdami i krzykami przerwano obsceniczny (słowo, z którym niestety reżyser i aktorzy chyba się wcześniej nie zapoznali) spektakl „Do Damaszku” w reżyserii Klaty. Oczywiście jak mówią portale, spektakl przerwali katole, tradycjonaliści i ludzie nie mający pojęcia o sztuce – jak wynika np. z tego co pisze Zofia Rojek na portalu natemat.pl. Mówi ona również, iż „Oburzenie rzekomo dotyczyło zbyt odważnych scen erotycznych (ubrani aktorzy imitowali stosunek seksualny) oraz "kopulacji Globisza ze scenografią".  – cóż, „rzekomo” bo widać Rojek, mimo iż przy zdarzeniu nie była, wie najlepiej na co widzowie mogli się oburzyć, ona sama zaś publicznej kopulacji najwidoczniej się nie sprzeciwia. 

Po zjadliwych wywodach, z których paradoksalnie wynika czarno na białym (a powołuje się na krytyka GW Rafała Romanowskiego), że spektakl Klaty w istocie prezentował „pustkę intelektualną, przegadanie”  i był przydługi (co właśnie prawicowe portale mu zarzucały wtórując krytykom), Rojek konkluduje, iż „Prawicowi aktywiści cały czas nie mogą przywyknąć do tego, że zarówno sztuka, jak i cała rzeczywistość jest zupełnie inna niż sto lat temu.”
Podobne komentarze można znaleźć pod artykułem, które jako ciekawostkę tutaj prezentuję:

Cóż, z ostatnim zdaniem Rojek muszę się zgodzić. Rzeczywistość jest inna niż sto lat temu, jednak to, co Rojek, Klata i wielu innych nazywa sztuką, w istocie ze sztuką nie ma nic wspólnego. Tylko ciągle, od lat, brakuje ludzi, którzy jak ten przypadkowy (od czasu do czasu) chłopiec powie, że „cesarz jest nagi”. To nie sztuka, to chłam, który ma szokować – ponieważ na nic innego go nie stać. I to właśnie przez brak takich zdecydowanych głosów, Jan Klata ze swoimi nic nie wnoszącymi „sztuczkami” zaszedł na szczebel dyrektora Starego Teatru w Krakowie. Krytycy nieznający się na „nowoczesnej sztuce” – jeżeli ją nazywają po imieniu, zostają wykluczeni z ekskluzywnego kręgu opiniotwórców. Boją się, a podanie do sądu Tomasza Raczka (za przedpremierowe ujawnienie miałkości i głupoty zawartej w Kac Wawie) pokazuje, że jest się czego bać.

To samo prezentuje film Jacka Markiewicza pt. „Adoracja”, który w Centrum Sztuki Współczesnej „można” zobaczyć (lub moim zdaniem, jeżeli ktoś jest normalny to „przez przypadek można się  na niego nadziać”) . I tu nie tylko Centrum „sztuki współczesnej” obwiniam za doszczętną ignorancję i głupotę, ale także Muzeum Narodowe, które na ten cel wypożyczyło Markiewiczowi średniowieczny zabytek (sic!). Otóż, drodzy Państwo, ja nie wiem, czy ktoś tu jeszcze zostanie zdrowy na umyśle. Z tego co  wiem, normalni dorośli ludzie, uważają pornografię za sprawę, którą dobrze byłoby zamiatać pod dywan, a z pewnością nie wyciągać na światło dzienne i jeszcze uznawać za sztukę, nawet przy całym uznaniu jakim zwłaszcza użytkownicy kwejka.pl czy demotywatorów.pl obdarzają Sashę Grey.

Jak pokazuje przykład modowy, także na tym froncie sztuką jest co innego, niż 100 lat temu. 8 listopada Maciej Zień zorganizował pokaz mody w kościele, gdzie modelki w kusych i przezroczystych strojach, często z koloratkami pod szyją wiją się w takt muzyki z "Dziecka Rosemary i "Tajemnic Brokeback Mountain” prezentując „stroje”, których pewnie i tak nikt nie założy w celu innym niż zaszokowania i zgorszenia. Żal budzi fakt, iż proboszcz parafii, o której mowa, zgodził się na to wszystko. Tym samym pozwolił bowiem w świetle prawa kanonicznego do sprofanowania świętego miejsca chrześcijan(1). 

Zastanawia mnie jedno – czemu akurat w listopadzie w Polsce pojawiło się tyle kontrowersji we wszystkich dziedzinach sztuki? Zbieg okoliczności ? Czy może jakiś sprzeciw wobec tego, że ten miesiąc zaczyna się wizytą milionów Polaków na cmentarzach, gdzie czczą pamięć zmarłych i najczęściej właśnie modlą się. Czy może również sprzeciw przeciwko Polsce katolickiej, w której ogromna rzesza ludzi idzie do kościoła 11 listopada w Święto Niepodległości, mimo że nie jest to święto kościelne? To Kościół jest bowiem dla postępowców symbolem tradycji, konserwatyzmu, i moralności. To Kościół nazywa pornografię, prostytucję i zboczenia złem. Z jednej strony, wyciąga się więc dwa  przypadki pedofilii wśród księży i nagłaśnia do granic możliwości, tak że wydaje się iż nigdy nie skazano za pedofilię osoby świeckiej, z drugiej strony atakuje się tradycje i poczucie smaku – zacierając rączki, oczekując na burzliwe reakcje, na które potem można narzekać. 

Do tego możemy dodać walkę o tęczę na placu Zbawiciela, którą kolejny raz Ratusz będzie odbudowywał i, która nawet jeśli nie była tak planowana- dzisiaj jest symbolem środowisk LGBT, co potwierdza poniższe zdjęcie oraz setki wypowiedzi na Twitterze i FB, oraz informacje iż firma namiętnie tęczę odbudowująca przynosi profity jednemu z polityków PO.

Oczywiście nie mogłabym też pominąć kwestii Warsaw Shore, czyli najbardziej obśmianego programu MTV Polska, wzorowanego na amerykańskich badziewach, w których grupa nierobów imprezuje, pije i oczywiście puszcza się na prawo i lewo i jeszcze dostaje za to wszystko pieniądze, co nie jest aż tak dziwne jak fakt, że miliony gł. nastolatków – to lubią oglądać. Oczywiście rodzima wersja po pierwsze gorsza, po drugie jeszcze bardziej pusta, bo pozbawiona nawet tej krztyny inteligencji, która Amerykanom pozwala między jednym „numerkiem” a drugim wrzucić celną ripostę czy żart.
Reasumując, chciałabym tylko powiedzieć, że żałuję iż poszliśmy do przodu tak, że wkrótce jaskiniowcy poczują się zażenowani poziomem naszego smaku i wyczucia.


1)Kodeks Prawa Kanonicznego: „Miejsca święte zostają zbezczeszczone przez dokonanie w nich czynności ciężko niesprawiedliwych, połączonych ze zgorszeniem wiernych, co – zdaniem ordynariusza miejsca – jest tak poważne i przeciwne świętości miejsca, iż nie godzi się w nich sprawować kultu, dopóki zniewaga nie zostanie naprawiona przez obrzęd pokutny, zgodnie z przepisami ksiąg liturgicznych” (kan. 1211). 


* Update z 18.11.2013
Próbowałam wyciągnąć komentarz od red. Feusette , lakoniczny ale jest [kliknij zdj by powiększyć]  :

Źródła:

http://natemat.pl/82117,hanba-na-spektaklu-jana-klaty (współwł. portalu jest Tomasz Lis)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Ja jestem Polak, proszę pana...

„Ja jestem Polak, proszę pana, czy pan nie słyszy? (...)
Zresztą to tym bardziej świadczy, że Polska jest, jeżeli przyznają się do niej nawet tacy jak ja. (...)I ja nie opuszczę Polski w nieszczęściu. I nawet wrócę do niej. A ona będzie potem wolna i potężna jak Anglia - i ja będę miał prawo pysznić się nią. Ja ją kocham. Kocham. (Maria Dąbrowska, „Marcin Kozera”)





Wolność nie jest dana raz na zawsze i zawsze należy o nią zabiegać poprzez pamięć i szacunek dla własnej nacji i Ojczyzny. Jeśli nie trzeba, nie walczymy zbrojnie, ale może właśnie za mało staramy się o pamięć i szacunek? Może nawet nieco się wstydzimy? Nie chcemy się wywyższać. Jednak ,jak wskazuje powyższy fragment utworu Marii Dąbrowskiej, mamy prawo pysznić się naszym krajem, w znaczeniu - cieszyć się, chwaliić się jego pięknem. Spójrzmy na Amerykanów. Jestem pewna, że większość z nas uważa USA za kraj tolerancyjny. Mimo to Amerykanie pysznią się i cieszą swoją tożsamością. Uwielbiają afiszować się faktem „I’m American”, uwielbiają stosować pompatyczną frazę „God bless America”. I nikt im tego nie wypomina i nie zarzuca (polecam np artykuł o najdziwniejszych scenach z filmów gdzie stosowano ujęcie flagi tutaj). 


Natomiast, jeśli chodzi o Polaków, jest coś takiego w mediach mainstreamu, co każde dusić wszelkie przejawy patriotyzmu, co miłość do ojczyzny, do swojej ziemi i historii nazywa faszyzmem. Co każe rozglądać się na boki i uwzględniać każdą nację, przed swoją.
Np. Gazeta Wyborcza z okazji Święta Niepodległości, słowami niejakiego Jana Sowy z UJ, mówi iż "Zabory pod wieloma względami oznaczały postęp i modernizację".
Mainstream chciałby byśmy ciągle byli pod czyimś butem, byśmy klepali po główce sąsiadów i dziękowali np. Ukrainie za to, że plenią resztki tego co polskie we Lwowie, Litwie, to samo w Wilnie, a Niemcom, za to że mniejszość polska nie ma tam żadnych praw.

Mamy się uśmiechać i kiwać głowami, bo przecież nasza szlachta „ciemiężyła” wszystkich dookoła. To bzdura, której powielać nie powinniśmy. Dlaczego nie mamy dumnie wywiesić flagi biało-czerwonej, symbolizującej czystość, odwagę i waleczność ? Wspomniani tu Amerykanie, nie mają z tym problemu. Ba, nie raz widuję w Polsce czy na filmach koszulki, bluzy, spodnie prezentujące amerykańską flagę i barwy. Kiedy oglądam amerykańskie seriale czy kreskówki, mogę być pewna że z dumą będą tam prezentowane ich barwy i godło. W Polsce natomiast – od wielkiego dzwonu, zaśpiewamy jedną zwrotkę hymnu w szkole, ubierzemy szalik i jeszcze rozglądamy się na boki, czy za bardzo się nie rzucamy w oczy.

Jestem Polakiem i jestem z tego dumny, tak jak każdy inny człowiek ma prawo być dumny ze swojej ojczyzny. Jestem dumna z tego, że mój pradziadek był ułanem i że potem, poszedł na wojnę z faszystowskimi Niemcami. Nigdy nie wrócił i nigdy nie dowiedzieliśmy się co się z nim stało. Jednak, dzisiaj w takim dniu, mamy prawo, a wręcz moralny obowiązek uczcić pamięć nie tylko tych, którzy 123 lata byli ciemiężeni przez zaborców, ale tych wszystkich, którzy zapewnili naszym pokoleniom życie w wolnym kraju, gdzie językiem oficjalnym jest polski, gdzie możemy podziwiać góry, morze, zróżnicowane krajobrazy i  ciekawostki regionalne. Gdzie ludzi, jacy są tacy są, ale – kiedy znajdziesz się za granicą i usłyszysz Polaka, zawsze przywitasz go uśmiechem.

Polskość, patriotyzm, to nie wyraz nietolerancji, to nie powód do spuszczenia oczu i wstydu po kątach. Jestem Polakiem, nie wstydzę się tego i kocham ten kraj.

Nigeria – historia prawdziwa

Wczoraj obchodziliśmy dzień misyjny pod hasłem łączności z Nigerią. W tym roku, najświeższym przypadkiem prześladowań chrześcijan w Nigerii jest zamordowanie 6.11 br rodziny  w islamskim ataku na dom chrześcijan, a 4 listopada br 70 osób w ataku militarnym Boko Haram w kilku miejscach Nigerii.  4 września br wykonano samowolną egzekucję na 5 chrześcijanach w Ditch. Ekstremiści wyrzucili ich siłą z samochodu i rozstrzelali.  6 czerwca zaatakowali szkołę mordując 29 dzieci i nauczyciela. 25 marca w ataku na kościół zamordowano co najmniej 19 ludzi. Historia prześladowań chrześcijan w Nigerii, sięga jednak dużo dalej i zawiera w sobie potworną przemoc, która do tej pory wg fundacji Open Doors  zmusiła ponad 250 tysięcy chrześcijan do ucieczki z kraju, a przyniosła śmierć 2 tysiącom osób wedle oficjalnych danych. Islamscy ekstremiści  zburzyli również do tej pory 50 kościołów na 52 w samym tylko stanie Maiduguri .


Nigeria to jeden z najludniejszych krajów w Afryce Zachodniej (prawie 160 mln ludzi), podzielony na 36 stanów i 1 terytorium. W 19 stanach na północy dominują muzułmanie, głównie gr Hausa i Fulanie, w 17 południowych – chrześcijanie, z największą grupą etniczną Ibo, (pamiętajmy katolicy jak i ewangelicy). Ciągle jednak grupy religijne żyją obok siebie, stanowiąc mniej więcej podział 50:50. W stanach północnych, w sprzeczności z nigeryjską konstytucją, która zapewnia wolność religijną (z drobnym kruczkiem, iż dostosowaną do kultury regionu) wprowadzono prawo szariatu. Nigerię w 50 % zamieszkują muzułmanie, ale ich celem, co pokażą wskazane niżej przykłady, jest stworzenie z tego kraju, kraju islamskiego. Stąd, na drugą połowę ludności – tę niemuzułmańską, nakłada się zasady sprzeczne z ich światopoglądem i zmusza do opuszczenia kolejnych stanów.

Ze względu na to, że 22 kwietnia br uczestniczyłam w konferencji z udziałem nigeryjskich  działaczy społecznych zorganizowanej w Parlamencie Europejskim przez EFD , stwierdziłam że istnieje potrzeba przypomnienia tego, co dzieje się w Nigerii. Na ogół myślimy o świecie jako o tolerancyjnym. Problem nietolerancji, mam wrażenie, jest nagłaśniany tylko wówczas, gdy dotyczy środowisk LGBT, czarnoskórych lub żydów. Tymczasem o tym, że co 5 minut w Afryce ginie jeden chrześcijanin – wie mało kto. Czytając raporty z  konferencji zorganizowanej 5.10.2010 roku z inicjatywy Konrada Szymańskiego z PiS (ECR) oraz Mario Mauro z Ludu Wolności (EPL) wiadomo, że to właśnie w Nigerii odsetek morderstw na tle religijnym jest najwyższy. Ogólnie rzecz biorąc, 75% prześladowań na całym świecie wymierzone jest w chrześcijan, głównie przez islamistów wprowadzających siłą prawo szariatu.

Doskonale obrazuje to poniższy film, który zaprezentowano na wspomnianej przeze mnie konferencji w tym roku: 


W piśmie, które pomagałam przygotować, na kwietniową debatę w PE, poseł Szymański pisze, iż od grudnia 2011 do kwietnia 2012 „Ponad 250 osób zginęło, zaś wiele odniosło poważne obrażenia, w brutalnych atakach w Musari, Nijiri, Saminaka, Ratas, Mangor i Matog, w regionach Bokkos oraz Plateau czy w ataku na wioskę w chrześcijańskiej części stanu Kaduna. W marcu w wyniku eksplozji samochodu pułapki na dworcu autobusowym w chrześcijańskiej dzielnicy Sabon Gari w stanie Kano zginęło kolejne, co najmniej 60 osób”. Jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

W stanach północnych wprowadzono prawo zabraniające zmiany wiary z islamu na jakąkolwiek inną. Zabranianie ubierania się inaczej niż przewiduje szariat, czy sprzedaży i spożywania alkoholu bądź podróżowania jednakowym środkiem komunikacji przez kobiety i mężczyzn – byłoby jednak jeszcze do przeżycia, gdyby nie fakt, że działające na terenie Nigerii bojówki terrorystycznej grupy Boko Haram od lat, zbierają krwawe żniwo w tym kraju, nie oszczędzając kobiet i dzieci.

Sekta Boko Haram od 2001 roku prowadzi otwarty dżihad. Przemoc powiązana z tą grupą, przyniosła łącznie śmierć ok. 10 tysiącom ludzi, jak podają źródła wymienione tutaj. Grupa działa głównie w północnych stanach Nigerii, takich jak  Borno, Adamawa, Kaduna, Bauchi, Yobe i Kano. O ile, przed rokiem 2009 ataki ze strony Boko Haram były przypadkami jednostkowymi, o tyle po tej dacie sytuacja zmieniła się drastycznie. Grupa przeistoczyła się na wzór jednostek militarnych, zaopatrzyła w nielegalną broń i zaczęła skupiać dzieci porywane w czasie napadów i szkolone na najzacieklejszych morderców w sekcie. Wszystko w imię Allaha i „czystości” Nigerii.


7 września 2010 roku kilkunastu członków grupy zostało aresztowanych. W odwecie sekta zorganizowała napaść na więzienie Bauchi, doprowadzając do zamieszek ze strażnikami i siłami rządowymi, w których zginęło 700 osób. Lider i założyciel grupy  Mohammed Yusuf został zabity w czasie aresztowania, co popchnęło Boko Haram do szykowania odwetu. Od tego też czasu, tożsamość liderów Boko Haram pozostaje w najściślejszej tajemnicy.

31 grudnia tego samego roku, sekta zrzuciła więc bombę na baraki w okolicy Abudży – stolicy kraju, zabijając 4 osoby, a raniąc 26. W roku 2011 natomiast, rozpoczęła się fala drobniejszych ataków terrorystycznych na Borno, Yola, czy Maiduguri (bomba zabiła 25 czerwca 25 osób). Ze względu na to, że Boko Haram to sekta, nie uznają także islamskich liderów. Dowodem na to jest zamordowanie 12.08.2011 muzułmańskiego mułły. Wkrótce jednak, profil grupy nastawia się w zupełności przeciwko chrześcijanom. 4.11.2011 roku bomba wybucha w Damaturu, zabijając 100 osób, a sunnita z sekty mówi, że jest to dopiero początek. Tak też dzieje się dalej. W katolickiej dizelnicy Abudźy wybucha samochód pułapka 26 sierpnia, w wyniku czego 60 osób jest rannych a 21 ginie. W Święta Bożego Narodzenia, modlących się w 4 kościołach w Madalla, Jos, Gadaka, i Damaturu zaskakują fanatycy, rozpoczynając jednostronną strzelaninę, która przynosi śmierć 41 osobom, a rany kilkuktrotnie większej liczby ludzi. Przypadki można mnożyć i podawać w nieskończoność. Poza tymi, których wyciągnięto z mieszkania i zamordowano dokładnie w taki sposób w jaki czynili to nazistowscy Niemcy (wg sporządzonej listy, pytając czy wyrzekasz się wiary, z tą różnicą, że nie strzelano lecz odcinano głowę jeżeli człowiek nie powiedział, że przyjmuje nauczanie Mahometa). Znane są też przypadki, kiedy to bojówki wykorzystują wszelkie wypadki, by winą za nie obarczyć chrześcijan, i zachęcić ludzi do wystąpienia przeciw nim (niedawne porwanie muzułmańskiej dziewczynki, które przekształcono w ideologiczną napaść na nie-muzułmanów).  

Nie jest tak, że wszyscy Nigeryjczycy muzułmanie, chcieliby śmierci chrześcijan. Widoczne są przykłady codziennej współpracy, sąsiedztwa i sympatii. Niestety coraz częściej, ektremistyczne grupy islamistów, wymuszają na muzułmanach wrogość w kierunku chrześcijan i zabraniają jej pomagać katolikom, ewangelikom i ateistom. Chciałabym jednak zakończyć, zostawiając iskierkę nadziei na zmiany w kierunku tolerancji w Nigerii. Po pierwsze, zwiększa się świadomość ludzi, na temat sytuacji nie-muzułmanów w Afryce. Także, dzięki organizowanym przez Open Doors, czy Parlament Europejski konferencjom. Powstaje też wiele organizacji szerzących prawdę o zachowaniu ekstremistów w Afryce (np. The Christian Post, Vine of Life News, persecution.org, SMA Religious Freedom, Voice 4 Persecuted, N. Catholic Register, i inne). Ale co najważniejsze, istnieją lokalni działacze, którzy stawiają na edukację, nie poddają się I zachęcają ludność nie-muzułmańską do pozostania, rozmowy z ich sąsiadami, do utrzymania przyjaznych kontaktów w społeczeństwie, ponieważ tylko w ten sposób jest szansa na tłumienie wybuchów agresji. W Dafurze widzieliśmy tego efekty – muzułmanie pomogli chrześcijanom odbudować kościół rzymskokatolicki w 2010 roku, a wiele głosów ze strony liderów muzułmańskich mówi o potrzebie chronienia przez rząd nie-muzułmanów przed atakami terroru. Fakty są takie, że nietolerancja i czystki religijno etniczne w Nigerii, mogą przynieść w krótkim czasie, jedynie spustoszenie dla całego kraju. Nie można więc milczeć i nie zauważać.

Źródła:
Materiały i filmy z konferencji o Nigerii dostępne na stronie EFD :
Konferencja o prześladowaniu chrześcijan z 5 października 2010:
Boko Haram
Pozostałe źródła:
http://www.persecution.org/?p=50838