niedziela, 24 listopada 2013

Megaafera ? Nie sądzę.

Już myślałam, że ten tydzień będzie tak nudny, że nie da się nic ciekawego o nim napisać, aż tu nagle wybuchła afera, do tego korupcyjna, do tego największa, do tego ciągle jeszcze jej pomniejsze odłamki wybuchają na różnych polach. Jednak ja tu się nie "jaram", bo to przecież standardzik.


Poświęcę więc krótką notkę korupcji w Polsce. Krótką żeby nie zawstydzać Faktów TVN, które poświęciły jej 33sekundy, w serwisie gdzie 4 min przeznaczono na Monthiego Pythona, czyli jak zwykle postawiono cyrk przed chleb powszedni.

Zmiany w rządzie, sięgające szczytu komizmu (widać szczególne zainteresowania alpinistyczne tej partii, o szczytach hipokryzji, pisałam miesiąc temu), nad którymi media rozwodziły się, jak wściekłe, w oczach Polaków niczego nie zmienią. Nadzieja pokładana przez niektórych w „Elżbiecie I” Bieńkowskiej również opiera się głównie na medialnym szukaniu chwytliwych tekstów.
Ogólnie, każdy dziś w Polsce wie, że chleb i wędlina będzie tak droga jest, na autostrady będziemy mogli popatrzeć jak tylko przekroczymy zachodnią granicę, a jeśli boli nas akurat ząb, trzeba było zapisać się do dentysty miesiąc temu.

I dokładnie z tym samym podejściem, Polacy podchodzą do największej afery korupcyjnej, jaką widziała Polska. Część Polaków, ta która nigdy nie głosowała na PO - wieszczyła taki obrót spraw od dawna. Od samego początku, można rzec, znajdując potwierdzenie swych słów w różnych pojedynczych przypadkach, które kumulację uzyskały przy nazwisku Sawicka, po czym bardzo szybciutko znów się rozpłynęły. Druga część Polaków, może i trochę myślała o sprawach korupcyjnych, ale zwyczajnie „olewała” fakt, iż miliony złotych wykradane są z budżetu. Dlaczego ? Dlatego, że każdy z nas ma na co dzień do czynienia z korupcją. Dla Polaków, stan korupcji jest jedynym normalnym, jedynym jaki znają. I normalne jest (w naszej podświadomości) że im wyższe stanowisko tym wyższe lewe profity. To właśnie dlatego, łzy Sawickiej chwytały za serce niejednego. To dlatego, dziwaczne wyroki sądów nikogo nie dziwią. Łapówki to dla większości ludzi stan który jest był i będzie. Łapówka, korupcja i kradzież – coś z czym nigdy prawdopodobnie nie będziemy w stanie wygrać. Coś, o czym jak mówi poseł Andrzej Halicki „idziemy ku zachodowi” – z tą różnicą, iż najwyraźniej nie zdaje on sobie sprawy, że na zachodzie korupcja już dawno jest, tylko jeszcze lepiej ukryta.

Ilu jest w Polsce pracowników, którzy nie ukradli czegoś z pracy ? Którzy nie wydrukowali, skserowali czegoś w pracy. Nie zabrali zszywek, taśmy. Czegokolwiek. W Polsce, kradzież to dobro narodowe. Tylko nikt tego nie nazywa kradzieżą. Tak samo jak łapówki nie nazywa się oszustwem i złodziejstwem. U szarych człowieczków „chodzi” wódka, kwiatek, czekolada, przysługa – chyba najbardziej popularna, dyszka na piwo, i wiele innych. A na najwyższych szczeblach naszego w pełni zbiurokratyzowanego państwa „chodzą ” z goła inne rzeczy, jak wycieczki , jachty i połowę tańsze mieszkania. Tak jak większość Polaków, nie zdziwiłam się na kolejną aferę ani troszeczkę.

Jeżeli państwo jest chore, i nic , prostych rzeczy nie można załatwić legalnie – to w jaki sposób można wyleczyć korupcję ? Ludzie sobie radzą. A nikt tak dobrze jak Polak sobie nie poradzi.

Nie ma więc szans na wyplenienie w Polsce korupcji, dopóty, dopóki nie będzie się tu żyło jak w cywilizowanym kraju, dopóki nie będzie się opłacało niskiego podatku od wszystkiego. Dopóki będą kolejki w szpitalach, pobłażanie w szkołach, bezrobocie i inne. To co pleni się na najniższych społecznych szczeblach, to kiełkuje na najwyższych. I to już od dawna. To nihil novi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie komentarze zawierające język wulgarny nie będą publikowane.