środa, 27 lutego 2013

*Męka*

Białe mury
Porośnięte mchem
tak dawnej historii
wąskie ścieżyny
deptane stopami
wielkich ludzi

pozostanie po Tobie ślad
płytkie wgniecenie
w glebie
ludzkiego serca

Stare drzewa
Targane wiatrem
Dusz
Smagane promieniami
Cierpień
Hymnami podzięki


Korzenie pijące soki modlitw
Wchłaniające Twój zapach
Jak te inne
W obszernej perfumerii
Od tylu lat


To jest Droga Krzyżowa
Tu na śmierć
Idą troski codziennego życia
Tu jest nadzieja
Na kolejne zmartwychwstanie

Oto kalwaria, 2012



Starodawne kapliczki
Cztery ściany z szeptu modlitwy
Stromy dach z bólu nóg
Skrzypiące drzwi z wyrzeczenia
Najświętszy Krzyż z miłości

Wszystko zespolone łzą

Oto pagórki
Ścieżyny z nadziei
Kamienie z wiary
Drzewa z radości
Cierpienia

Wszystko zespolone
w Bogu

Gwoli ścisłości, 2010


Miałam pięć

Wyglądałam na dziewięć

W życiu straciłam dziesięć


Matematyka nie ogarnia moich cnót
Suma się sumuje

NIEwesoła Rymowanka, 2010




I stworzył Bóg człowieka
Mężczyznę i kobietę
By na świat mogli wydać
Abla poetę
A że to nie bajka
Tylko szczera prawda
Stworzył diabeł Kaina
By poetę zadźgał


Spalił na ołtarzu
wszystkie swe zapiski
lecz popioły rozsypał
na brzegi pobliskie

Kiedy sztylet Kaina
szyję mu przebijał
Feniksa inny poeta
Z popiołów wygrzebywał

Minęły wieki
Lecz wiara nie mija
Że poezja z twórcą
Nigdy nie przemija

Wybory, 2009





odcisk brudnych rąk na śnieżnobiałych kartach
historii
odór trupich główek guseł wieszanych na łut
szczęścia
jęki skazanych na głodową śmierć
rodzin
wrzaski straconych we własnym
domu
trzask łamanego karku
moralności

brzęk tłuczonej szyby
zgody





*
szalona wydeptanym szlakiem
po wyrąbanych lasach imion
spalonych wioskach
ruinach miast
przez wieki
władza
ucieka

*
przed oślepiającym,
gorejącym słońcem
najpiękniejszej prawdy



idzie wprost w kościste
szeroko otwarte
ramiona
śmierci

Głos władzy, 2009


słyszysz? ona cię woła
ta syrena od zawsze czeka tylko na ciebie
wsłuchaj się w pieśń
której nie oparł się
sam Odys
spójrz jak z dala błyszczy
zanurz się w srebrnych odmętach
rzeki sławy
czyż ci którzy nie dali się w niej zanurzyć
nie potrzebują Posejdona
rzuć się w otchłań
skrywającą królestwo
wierna ławica
przypłynie z prądem
który nada twój skok

Kuszenie na górze władzy


Wdrapuj się
tak niedaleko
tak prosto
stok jest stromy
ale po drugiej stronie
czeka gładki zjazd
wdrapuj się
po trupach to takie proste
łatwo omiń lasy
niech karczują je inni
zostaw wszystko co trudne
opuść wszystko co dobre
deptaną padliną
karm hieny
wyjące na niepewnych
skalnych półkach
idź szczyt to magnes
nie pozwoli się cofnąć
wdrapuj się
stamtąd jest tylko krok
do raju
tylko jeden krok
dzielący niebo
od mojego pałacu

Co z wolnością, grudzień 2011


Co z wolnością słowa i ... śpiewu?

W Polsce A.D. 2011 artyści mogą wszędzie śpiewać o wszystkim. Tyle tylko, że nie wszyscy artyści. Dopóki jest to Nergal w sutannie, bądź Coma z czerwonym kapturkiem, którego wilk zaciągnął w jagody w celach erotycznych – może być. Nikomu to nie przeszkadza, jest to podobno „artystyczny sposób wyrażania , którego grzechem jest ograniczać czyt. cenzurować”. Mogą tego chcieć tylko faszole, naziole, kibole i pis-ole.
A teraz przykład, pokazujący że ten nowy wspaniały tolerancyjny świat – wcale nie jest taki krystaliczny.
Mój przyjaciel, jako kierownik biura prasowego, jednej z organizacji skupiającej młodzież (katolickiej organizacji) – wymyślił, że wraz ze swoim chórem zorgaznizują flash-moba przed Świętami Bożego Narodzenia. Podpatrując amerykańskie grupki śpiewaków, którzy wykonywali m.in. Halleluyah w rytmie gospel w największych centrach handlowych NY i innych wielkich (zróżnicowanych religijnie miast) ciesząc się ogromną przychylnością klientów – na miejsce takiego eventu wybrać galerię Złote Tarasy w Warszawie.
Początkowo, osoba odpowiedzialna za wydawanie zgód na takie właśnie inicjatywy, wyraziła chęć współpracy i poprosiła o przesłanie repertuaru.
Grupa chciała zaśpiewać Przybieżeli do Betlejem – wykonanie gospelowe, więc żywe i wesołe.
Jak można się domyśleć z tytułu tegoż artykułu – „Złote” nie zgodziły się na flash-moba. Powodem była właśnie kolęda. Pracownik galerii stwierdził, że jest ona zbyt religijna i zbyt katolicka. Ktoś powie „nic dziwnego – przecież to właśnie celebrują Święta”. Co więcej. Pracownica, stwierdziła, że skoro ich klientelę stanowią ludzie wyznający najróżniejsze religie czy filozofie, to nie mogą oni skazywać klientów na wysłuchiwanie kolęd katolickich – nawet jeżeli miałoby to trwać 5 minut.
Czy w takim razie, w Złotych Tarasach nie mówi się nic o żadnych Świętach, skoro wszystkie religie... bla bla bla . Figa z makiem. Otóż, od października można w najróżniejszych sklepach i centrach handlowych podziwiać ozdoby, wystawy, produkty świąteczne. W „Złotych” – również. Ale idąc za tokiem myślenia ZT – odcinają się one od jakiejkolwiek religii. Są więc tylko elementem marketingu. Pytam więc – do czego nawiązują :
-choinki ozdobione świeczkami i ozdobami
-ŚWIĘTE Mikołaje
-napisy „Boże Narodzenie” (z różnymi dopiskami reklamowymi)
i wyświechtane na wszystkie strony – słowo „Święta”???

Czy te wszystkie symptomy faworyzowania Kościoła i święta katolickiego, nie godzą w klientów niewierzących, Żydów, Muzułmanów etc etc ?
Widać – jakoś nie. Nie słyszałam nigdy oburzonych głosów sprzeciwu. Sądzę natomiast, że nawet gdyby takie docierały do Złotych Tarasów – mieli by je w najgłębszym poważaniu.

Machina napędowa jaką stały się Święta – została już tak zapętlona w hipokryzji, że nikt nie jest w stanie się w niej połapać. Z jednej strony, przygotowuje się ona na celebrację chrześcijańskiego – i to bardzo mocno katolickiego, niewystępującego w innych religiach Święta, z drugiej strony – udowadniając, że tego nie robi.

Utarło się, że od listopada, czy jak kto woli – od Haloween, cały marketing przestawia się na inne święto - święto choinki, śniegu, prezentów. Tu nie ma kolęd – jest „Last Christmas” (choć pewnie wkrótce i to ostatnie słowo, będzie trzeba wykreślić), nie ma stajenki – są za to panienki – w kusych czerwonych majteczkach z białymi brzegami, na kształt czapki Mikołaja. Nie ma nawet mowy o prawdziwym świętym Mikołaju, biskupie – jest za to plastikowy dziadek, którego jedynym atrybutem jest wór prezentów (a te kupuje się i sprzedaje za PIENIĄDZE).
W efekcie epoki konsumpcjonizmu, 24 Grudnia obchodzi się święto PIENIĄDZA, upolowanego na klientach. Większy, lepszy, droższy prezent.

Gdzie jest w tym wszystkim tytułowe Boże Narodzenie? To pytanie zostawiam do wewnętrznej dyskusji każdemu, kto zapomniał co jest istotą Świąt. Może warto sięgnąć, w wolny grudniowy wieczór , po Opowieść Wigilijną? O pardon – nie powinnam była użyć słowa Wigilia, bo przecież obraża inne religie...

Testament


Wampirom pozostawiam noc

Lotnikom niebo

Rybom wodę

strażakom ogień

Robakom ciało

Lekarzom narządy

Mądrym pismo

Głupim pozostawiam się

NA OKRĄGŁO



Kręcimy się po orbicie

I po planecie jak lunatycy

I wokół słońca

Od czasów Kopernika

Kręcimy kiedy trzeba

I kiedy można

Kręcimy się z ziemią

I pod sufitem

Kręci się w głowie

Od kręcenia

o jednym z miast




miało być pięknie powstały zakłady
dzieci cieszyły się na nowe spodnie
mamy piekły drożdżówki i strucle
mężczyźni w koszulach tak biało białych
krawatach w paski i cętki
pan Farben obejrzał hale dokładnie
i krokiem twardym zstąpił ze schodów
a stukot obcasów nie wróżył nic jeszcze
jak nic nie wróżyło to lato

dziadkowie mądrości głosili uczone
a babcie oplotły przybyszów
ksiądz po łacinie się modlił za przemysł
wójt lepił już dziurę w budżecie


jesieni nie złotej lecz czerwonej krwawo
nic nie wróżyło w tym mieście


daleko już myślał już ktoś o milionach
co będą przynosić miliony
i widział jak pręty - śmierci ramiona
na robotnikach się zaciskały
i widział dzieci zabite zbiedzone
ich matki wykorzystane
i mężczyzn w łachmanach tak szaro żadnych
w pasiakach pod łańcuchami

i żołnierz obejrzał prycze dokładnie
i krokiem żelaznym przygniatał kark

i starcy dla siebie grób wykopali
a babcine trupy rozdarły psy
księdza sutannę spalono na stosie
wójt z kulą w czole pod krzyżem leży

a łomot fal morskich nie wróżył nic
i nic nie wróżyło lato
i przemysł jeszcze dobrze kwitł
i nikt nie poradził nic na to