niedziela, 21 grudnia 2014

Przedświąteczna atmosfera polskiego czebolu, czyli w końcu dogoniliśmy Koreę Południową!

Idą Święta Bożego Narodzenia, a więc i politycy już w ciepłym i przyjaznym klimacie miłości ! - Taak, takiego nagłówku w prasie się raczej nie doczekamy. Przedświąteczny przegląd codziennej polskiej prasy nasuwa mi na myśl nagłówki New York Times donoszące o niesłychanej megalomanii elit trzęsących gospodarką Korei Południowej. Oto kilka przykładów:


Projekt:  Fany Fern z życzeniami Wesołych Świąt!

piątek, 12 grudnia 2014

Dlaczego 13/12 ?

Dlaczego warto pojawić się na marszu 13.12 w Warszawie ? Nie dlatego, że jesteśmy podpalaczami Polski, chociaż istnieją ludzie którzy tak twierdzą.



Podpalamy jedynie chochoły, które zawinęły się już na zimę w ciepłe pierzynki i nie widzą tego, co dzieje się dookoła, a co bezpośrednio ich dotyka.
Podpalamy jedynie serca, w których tli się jeszcze nadzieja na zmiany. Płomień, który chcemy wykrzesać nie spali Polski, to pewne. Jest za bardzo skuta lodem marazmu i egoizmu, który odrzucił troskę o wspólne dobro.
Podpalamy, bo spalić chcemy to co słomiane, kłamstwa, obelgi i chciwość, która nie może mieć racji bytu i które to zło i tak w końcu wyjdzie na jaw. Chcemy Polski murowanej, mocnej i zjednoczonej.

Nie ulegajmy propagandzie, która dzieli Polaków. Złączmy się i chodźmy pokazać, że nie można zagłuszyć walki o sprawiedliwość, że nie można tolerować fałszowania wyborów i nie wolno zamilknąć, kiedy nasza Ojczyzna jest gwałcona i niszczona.

Poza tym, że chcemy bronić demokracji, nie da się marszu oddzielić od historii powiązanej z tą symboliczną i bolesną dla Polski datą. Dajmy więc wyraz temu, że nie wolno jak Wałęsa utożsamiać się z Kiszczakiem czy Jaruzelskim i tolerować ich bezkarności wobec zbrodni, których dopuścili się trzydzieści trzy lata temu.


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Mam już dość!

Na blogu cisza od kilku miesięcy. Cisza, której niestety w mediach nie doświadczymy wtedy, kiedy kakofonią informacji zagłusza się to, co naprawdę ważne. Cisza, która pokrywa niby ciężką mgłą te zdarzenia, które powinny wzbudzać troskę o nasz kraj.


Zdjęcie podebrane z fanpage Pawła Kukiza


poniedziałek, 1 września 2014

Krwawe rocznice. Pamiętamy?

W tym roku obchodzimy dwie bardzo ważne rocznice dla naszego kraju. Najpierw była to 70 rocznica Powstania Warszawskiego a dziś  75. rocznica wybuchu II Wojny Światowej. Dokładnie 75 lat temu niemiecki Schleswig Holstein oddał strzał w kierunku Westerplatte, a 16 dni później radzieckie siły wkroczyły na terytorium Rzeczypospolitej. 

fot.Karol Wojteczek

Wojna, którą wówczas rozpętano na naszej zachodniej i wschodniej granicy, przyniosła śmierć 72 milionom ludzi, według oficjalnych danych, z czego 6 milionów stanowili Polacy. Ofiar było jednak niewspółmiernie więcej. Ofiarami padły rodziny, które utraciły często jedynych żywicieli, rodziny którym wymordowano dzieci, braci czy męża. Ofiarami padli ci, którzy stracili majątek, dzieciństwo lub oszczędności całego życia. Wojna była przeżyciem tak strasznym, że do dziś nie ma rodziny, której pradziadkowie nie zostawili opowieści o okrucieństwach, niesprawiedliwościach, głodzie i rozłące. Pamiętamy o niej ciągle i pamiętać będzie jeszcze wiele pokoleń. Mimo to, wiele osób, zwłaszcza z Zachodu, dziwi się, że co roku czcimy pamięć poległych a młodzi ludzie ciągle interesują się przeszłością. Można to zauważyć nie tylko w czasie państwowych uroczystości, ale także, a może nawet szczególnie, w czasie lokalnych takich jak: w Piaśnicy,  Białej, czy Stutthofie. Młodzi ludzie interesują się historią i nie są obojętni wobec tego, co działo się 75 lat temu na ich ziemiach. Dlaczego jest to ważne, zapytałby ktoś, przyzwyczajony do tempa XXI wieku, w którym ważne wydają się wyłącznie zdobycze techniki, konsumpcjonizm, bieg za karierą i pieniędzmi. Młodzi ludzie chodzą jednak do kina na filmy takie, jak Powstanie Warszawskie, Kamienie na szaniec, Miasto 44. 

Z chęcią odwiedzają Muzeum Powstania Warszawskiego, które udało się wybudować ś.p. Lechowi Kaczyńskiemu, a które jest połączeniem multimedialności i przekazów bezpośrednio ze źródeł.  Obchodzenie rocznic takich, jak rocznica Kampanii Wrześniowej jest dla młodych bardzo ważne, ponieważ pozwala ludziom, zwłaszcza młodzieży, uzyskać perspektywę i obiektywną  prawdę na temat przeszłości. Pozwala im nie popełniać błędów przeszłości, uczy szacunku wobec zmarłych i wobec bohaterów. Pokazuje co jest dobre a co złe. Pokazuje, że moralne czyny zawsze zostaną nagrodzone w pamięci następnych pokoleń, a złe czyny należy potępiać i nie dopuszczać do ich rozpowszechniania. Obchodzenie takich rocznic, uczy także wybaczać, pokazuje bowiem ludzi, którzy sami doświadczyli zła wojny, a mimo to potrafili wybaczyć i żyć dalej. W czasie obchodów rocznic Kampanii Wrześniowej możemy przypomnieć historię, politykę panującą tuż przed wybuchem II Wojny Światowej i to, do czego doprowadziła. Możemy nauczyć młodych ludzi porównywania aktualnej sytuacji z minioną. Możemy pokazać, do czego prowadzi nachalna polityka krajów, które chciały władać światem. Możemy również uczyć tego, by nie być bezczynnym i obojętnym na budowanie przyszłości. Przykłady harcerzy, którzy jako dzieci oddawali życie za Polskę, w której dziś możemy mówić nie po rosyjsku czy niemiecku lecz po polsku, pokazują młodym ludziom, że nie potrzeba peleryny superbohatera by zmienić świat wokół siebie. Orlęta Lwowskie czy Przemyskie, te dzieci, które ginęły na równi z żołnierzami, uczą nas że każde życie jest bezcenne a jego wartość sumuje się w Polskę zwycięską, która nigdy się nie poddaje i walczy ze złem.

Należy pamiętać jednak, że jest jeszcze jeden wymiar rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Jak pisał mieszkaniec Ponar, Wacław Dziewulski, ocalały żołnierz Armii Krajowej z wioski na wschodzie, którą niemal doszczętnie zrównano z ziemią : ” Trzeba ocali od zapomnienia nie tylko tych, którzy upodleni do granic nicości ginęli – ale także tych, którzy im ten los zgotowali. Czynię to nie w akcie nienawiści. Jest to przestroga dla tych, którzy nie doceniali Boskiej i ludzkiej mądrości”. Rocznica wkroczenia hitlerowskiej armii Niemiec oraz Armii Czerwonej na terytorium Polski jest uroczyście obchodzona także po to, by potępiać zło i nienawiść, które zawsze towarzyszyły ludziom, a w naszych czasach rozwijają się równie szybko jak 75 lat temu. Młodzież jest przyszłością Polski, jednak niczego nie zmieni jeśli nie pokaże się jej, że nie będzie dobrej przyszłości kiedy zapomnimy o przeszłości. Pielęgnujmy więc pamięć o poległych, przypominajmy jaką krzywdę wyrządzili ludzie, nie liczący się z Bogiem i poszanowaniem świętości życia. Oddajmy cześć pamięci ofiarom i bohaterom II wojny światowej, bo nie byłoby nas, gdyby nie było ich we wrześniu 1939 roku.

Stojąc u progu września 2014, kto dziś przejmuje się II wojną światową kiedy jedynym ważnym tematem w mediach jest Donald Tusk i jego miłościwe panowanie w UE  ? Westerplatte i jego przemowa, było widoczną okazją do świeżej konferencji prasowej tuż po wyborze na szefa Rady UE. A przecież przez wydarzenia na wschodzie Ukrainy, gdzie Rosja toczy regularną wojnę, z rozerwanymi ciałami, czołgami i rakietami oraz śmiercią setek cywilów są żywym obrazem najgorszych scen II wojny światowej. Nadzieja na to, że nie będzie III jest już w nas coraz mniejsza. Tym bardziej, uczmy się historii i czerpmy to co wypływa z nauki roku 1939 tak abyśmy nie popełniali tych samych błędów.
Dziś poza okrzykiem Cześć i chwała Bohaterom, powinniśmy wznosił błagania o nowych.

niedziela, 20 lipca 2014

Polaki cebulaki ?

Sobota, kilka minut przed północą. Ze znajomymi siedzimy w knajpie na szczecińskim deptaku. Miły wieczór, ładna pogoda, bardzo dużo ludzi, tak że ciężko gdziekolwiek znaleźć miejsce. Po mniej więcej dwóch godzinach, kiedy przycicha konwersacja mojej grupki, zauważam że odkąd przysiedliśmy się do naszego stolika, państwo obok nas rozmawia o Polakach za granicą. Przez cały czas, nieświadomie wyłapywałam słowa takie jak "cebulaki, skarpety, sandały, torba z Biedronki" itp. Nie sam temat był jednak w tych konwersacjach denerwujący, a forma w jakiej został ukazany, otóż pan, który narzekał na Polaków za granicą i wyzywał ich od wszelkich możliwych stereotypów, zamiast spacji używał słowa na k... 

Byliśmy w miejscu publicznym, ale nie chciałam psuć nikomu humoru. Jednak wywód pana ze stolika obok nie milkł najbliższe pół godziny, a pan rozkręcał się mówiąc: (cytuję) "Polacy k... jak swołocz k... za granicą k... przyjedzie taki k... i robi k... wiochę k...". Osobiście poczułam się dotknięta, gdyż sama wiele czasu spędziłam za granicą i z mojego doświadczenia wynikało, że nie jest aż tak, jak pan mówi. Co więcej, niczym policzek uderzyło mnie to, że pan tak bardzo narzekając na zachowanie naszego narodu za granicą, jak to świadczą złym przykładem i dają złą opinię Polsce, nie zauważał, że znajduje się w miejscu publicznym i sam zachowuje się jak burak. W końcu nie wytrzymałam i ośmieliłam się poprosić pana, by nie używał słowa na k... w miejscu publicznym. Pan umilkł zaszokowany, ale z jego stolika podniosła się krótko obcięta dziewczyna i niemal nie rzuciła się na mnie wrzeszcząc : "jak się nie podoba to k... spier.... k... " itd. Cóż. Postanowiłam zignorować, jednak ciężko było w tej atmosferze prowadzić konwersację z moją ekipą. Zauważyliśmy jednak, że pan, nagle potrafił zamiast przecinka na k... używać zwykłej pauzy. Po kilku minutach opuściliśmy stolik przenosząc się do innego lokalu.

 Na odchodne, krótko ścięta pani krzyknęła za nami: "dobranoc, spier... do kościoła na 6 rano jeb....". Odpowiedzieliśmy dobranoc, a osobiście podziękowałam panu, że zareagował zmianą stylu mówienia. Prawdopodobnie, gdyby cała sytuacja nie była tak kuriozalna (wytykanie braku kultury w sposób tak bardzo wulgarny)a pan nie gadał tak głośno, że nie mogłam usłyszeć sąsiada z mojego stolika, nie zwróciłabym na to uwagi. Doświadczenie to pokazuje tylko, że warto jest zawalczyć o prawo spędzenia przyjemnego wieczoru w miejscu publicznym, jakim jest bar, restauracja czy kawiarnia. Wiemy, że fakt iż przeklinanie w takich miejscach jest zabronione prawem, nie działa na ludzi. Wiemy jednak również, że nawet jeśli osoba której zwrócimy uwagę, nie zareaguje, bądź zareaguje wulgarnie, to na sam koniec, będzie jej tak czy siak wstyd, jeśli pozostaniemy opanowani i grzeczni.

Za przeklinanie w miejscach publicznych można zapłacić nawet tysiąc pięćset złotych. Policjanci w związku z tym wykroczeniem mogą nałożyć mandat karny w wysokości od 50 do 100 zł. W takiej sytuacji przysługuje osobie odmowa przyjęcia mandatu i wtedy sprawa skierowana jest do sądu. I sąd może już nałożyć grzywnę w wysokości 1500 zł. Mówi o tym artykuł 141 Kodeksu wykroczeń: „Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do tysiąca pięciuset złotych albo karze nagany”. 

Wolnoć Tomku w swoim domku, ale jeśli ktoś ubarwia nam wieczór głośnym przeklinaniem, naprawdę nie bójmy się zareagować. Jeśli wymagasz od ludzi, to wymagaj też od siebie.

piątek, 6 czerwca 2014

Transformacyjnych przemyśleń część druga

Ostatni mój wpis spotkał się z kilkoma komentarzami i zarzutami na moim prywatnym fb profilu.
Nastroił mnie tym samym do odpowiedzenia głębszymi przemyśleniami oraz zaprezentowania pewnego odbioru przedstawianych przeze mnie poglądów. Im więcej krytyki tym więcej pola do myślenia i szukania rozwiązań! 


Zarzuty zamieszczam poniżej kursywą, anonimowo ze względu na miejsce ich umieszczenia:

 "idei prawa do manifestacji odmiennych poglądów"? Piękny eufemizm  zakłócanie ceremonii pogrzebu (kogokolwiek, jakiegokolwiek) jest karalne."

Co do przestępstwa zakłócania pogrzebu... Przestępstwem było np zlecenie morderstwa choćby ks. Popiełuszki, albo, zaraz zaraz - wprowadzenie stanu wojennego . Nie twierdzę że można tylko narzekać, twierdzę że w obecnej sytuacji, niewiele więcej można już zrobić. 10 lat zmarnował nam postkomunista Kwaśniewski (wybrany przez większość !), który parę dni temu wygłaszał jakieś mowy u Jaruzela, no please. Dochodzimy naprawdę do dna.

 „Piszesz o wydarzeniach sprzed 25 lat, a sama masz niespełna 24. Nie twierdzę że nie masz pojęcia o sytuacji Polski w latach 80. ale należy zwrócić uwagę na specyfikę tamtych czasów, tak obcą nam, epokoleniu. Jasne, że nasza demokracja nie jest idealna, wolność pełna, a poziom życia super wysoki. Transformacja to proces, zmiana mentalności też wymaga czasu, ale strach pomyśleć co by było gdyby Wałęsa i wielu innych tego procesu nie rozpoczęli. Jest wiele do zrobienia na drodze do wolności, nie siedźmy i nie narzekajmy. Kiedyś to nasze pokolenia będą odpowiedzialne za obraz i kształt wolnej Polski „


Co do zarzutu że mając 24 lata, porywam się na komentowanie tego co było 25 lat temu. Po pierwsze jest to ogromny błąd, tak uważać. To tak jakby zabronić historykom badać historię, ponieważ nigdy nie żyli w odległej przeszłości. Tutaj sytuację mam łatwiejszą, mogę pytać i pytam ! Ludzi, którzy żyli i widzieli oraz sama obserwuję skutki tej transformacji, na własnej skórze. Po drugie jest to ogromny błąd tak uważać, gdyż to się nam właśnie wmawia ; nie mówcie o nas, starych. Nie macie pojęcia jakie były wtedy czasy. Ci ludzie odcięli się grubą kreską od swojej przeszłości. Błędem poprzedniego pokolenia, karygodnym, niewybaczalnym i w ogóle, uważam jednym z najbardziej fatalnych dla Polski – było to, że nie rozliczono zdrajców Polski. Pozwolono im istnieć w przestrzeni publicznej i co gorsza, wrócić na okładki magazynów! Zaserwowano im olbrzymie emerytury, robiono pogrzeby z honorami,  usprawiedliwiono ich. Nikt, a jest to zasługa mediów mainstream kierowanych przez ludzi którym zależy na ukrycie własnej przeszłości, nie pisał i nie badał zdrajców. Mało tego, wmawiał nam ciągle, że nie możemy tego robić, bo jesteśmy za młodzi i nie żyliśmy wtedy. Otóż, trzeba i należy pisać o tym, badać to co jeszcze przetrwało, albo pamięć o OFIARACH i ZDRAJCACH zagnie. Mam pod ręką słowa mieszkańca Ponar W. Dziewulskiego, kombatanta II Wojny Światowej : ” Trzeba ocalić od zapomnienia nie tylko tych, którzy upodleni do granic nicości ginęli – ale także tych, którzy im ten los zgotowali. Czynię to nie w akcie nienawiści. Jest to przestroga dla tych, którzy nie doceniali Boskiej i ludzkiej mądrości”. Jeśli się tego nie zrobi, mamy do czynienia z sytuacją w której mordercy (owszem bezpośredni, oni tylko zlecali morderstwa) chowani są z honorami na Powązkach a ich ofiary zrzucane w nocy, po torturowaniu do kanałów, zakopywane pod drzewami w prześcieradle, inwigilowane. Tylko dlatego, że ośmielały się mówić prawdę. To są ofiary, które mogły przyczynić się do polepszenia Polski, do rządzenia nią mądrze. Tych niewygodnych ludzi uciszono, na ich miejsce powybierano miernoty, które dziś mają za co dziękować duchom PRL.



" uważasz przeciwnie? że transformacja i zmiana mentalności nie wymaga czasu a na drodze do wolności nie czeka nas sporo do zrobienia? "


Cóż, wg mnie ten czas już minął, a wierzenie że proces ten dopiero się wiecznie zaczyna bądź raczkuje, to bzdura. 25 lat to nie rok czy dwa. zdążyliśmy się urodzić i dorosnąć oraz zacząć wymieniać obecne władze, tymczasem do lekarza coraz trudniej się dostać, wszystko drożeje, a nasze płace nie wzrastają, kombinatorstwo nadal kwitnie, procesy ciągną się dekadami, codziennie się słyszy o paradoksach prawnych itd itd. nie rozumiem, sama widzisz jak ciężko zdobyć pracę, umowę, utrzymać się na studiach, po studiach, jak klapnęła edukacja i nadal mówisz, że jest dobrze ?

"Nie jest dobrze, zgadzam się, ale pretensje powinniśmy mieć do rządzących, do tych, którzy nie robią nic "by żyło się lepiej", a nie do tych, którzy rozpoczęli proces transformacji. Tylko tyle."

Rządzący - kto jak nie oni siedzieli przy okrągłym stole i zgodzili się na warunki nie do przyjęcia, to oni rozpoczynali ten proces, Donek, Komorowski i jego WSI, to oni pozwolili na grubą kreskę i brak lustracji, który był główną przyczyną tego że przy korycie siedzieli a niekiedy siedzą ci sami ludzie. POLECAM  film Nocna Zmiana !

I na koniec pozytywny odzew innego czytelnika:

 "Zgadzam się w 100% z tekstem, tym niemniej rozważania na temat pana Bol...Leszka dało by się streścić w krótkim stwierdzeniu, że jest on po prostu człowiekiem prostym i nielotnym jak stado strusi, a do tego to czystej wody koniunkturalista. Nie neguje jego legendy, bo... dawno zanegował ją....on sam. Sad but true jak mówią polscy Górale z Greenpointu. A Jaruzel i honory...Szkoda gadać."



Jednocześnie zachęcam do komentowania oraz porad co do tekstów, nie jestem wytrenowanym felietonistą, ale mam nadzieję że z czasem będzie tylko lepiej.

środa, 4 czerwca 2014

Transformacja czy powrót do punktu wyjścia ?

Polska (głównie telewizja) święci w tym roku 25lecie transformacji ustrojowej. Kto święci ten święci i każdy na swój sposób. Jak na ironię, na to ćwierćwiecze przypadła data śmierci Wojciecha Jaruzelskiego vel. Generała. Zaobserwowaliśmy więc coś, czego jestem przekonana, nikt nie spodziewał się w 1989 roku. Oto, z honorami, w obecności najwyższych reprezentantów wolnej Polski, pochowano Jaruzela na Powązkach.

Tylko okrzyki typu "zdrajca" , przypominały w ostatnim czasie, że człowiek któremu podesłano asystę i aż do grobu oddelegowano z czcią niemal, nigdy nie został osądzony za wprowadzenie stanu wojennego i pośrednie zamordowanie wszystkich jego ofiar.

Po 25 latach od Okrągłego Stołu, Lech Wałęsa, elektryk któremu tysiące ludzi zaufały i powierzyły niemal przemianę PRL, mówi, że protestujący na pogrzebie Jaruzelskiego :

"Jakby było ZOMO, to siedzieliby cicho albo nawet z domu by się bali wyjść"

Mogę tylko zapytać, czy jest jeszcze jakakolwiek godność w Wałęsie ? Czy zupełnie już postradał zmysły ? Czy ma świadomość tego, co mówi ? Zdecydowanie, o tym, jaka jest moralność Wałęsy nie dowiemy się z głównych środków masowego przekazu. Gazeta Wyborcza z Jarosławem Kurskim, będzie nas przekonywać, że Wałęsa ma rację i powinien jeszcze silniej niż 25 lat temu być naszym idolem, wzorcem i autorytetem. Czy Wałęsa miota się, bo już sam nie wie do którego obozu tym razem powinien się przyznawać? Czy znowu skacze przez płoty zwyczajnej sprawiedliwości i przyzwoitości?

Wałęsa nie widzi, (bo nie musi widzieć,bo nikt go nie rozlicza z tego, co mówi), że paradoksalnie stał się piewcą tej samej idei, której zwalczanie niegdyś wyniosło go na szczyt i uhonorowało najwyższym stanowiskiem w służbie RP. Po pierwsze: idei zwalczania tych, którzy myślą inaczej. Po drugie: idei prawa do manifestacji odmiennych poglądów, strajków, protestów zgodnie z własnym sumieniem, zrzeszania się w grupy. Po trzecie: idei czystej i nienaruszonej wolności, nie tłamszonej zbrojną przemocą. 
Czym było ZOMO, jeśli nie krwawym narzędziem w rękach Jaruzelskiego i innych komunistów, dążących do pogrążenia Polski w chaosie i poddania jej czerwonej fali ze Wschodu ? Czym, jeśli nie agresorem, który siłą zwyciężał ludzkie sumienia. Czym, jeśli nie wreszcie morderczą ręką, która tysiące ludzi zaprowadziła do więzień, podziemi a setki do grobu ?

Czyżby Wałęsa, tęsknił teraz za taką siłą, czy może tęsknił za nią zawsze i tylko ukrywał się dobrze?
Czy może, uważa że tylko on był w stanie mówić na przekór władzy i stawiać opór, a ludzie którzy szli za nim, dzisiaj nie istnieją. Czyż nie zdaje sobie sprawy, że gros z nich  stało właśnie kilka dni temu na tych Powązkach? Widać, że Wałęsa nie ma żadnej wiary w Polaków i pewnie nie miał jej nigdy. Oskarża nas o szczekanie i tchórzostwo, tak jakby sam odważnie zawsze stał w pierwszym szeregu demonstrantów i jakby przyznał się dawno do udokumentowanej współpracy z SB. Ze swoimi zamkniętymi, czy spalonymi archiwami, Wałęsa myśli że jest nadal autorytetem dla wszystkich, że wolno mu mówić co chce, obrażać i wyciągać nagle teraz pojednawczą rękę do dawnych oponentów (pozornych?).

Myśli, że ciągle jest Leszkiem, który mówi za tysiące ust Solidarności, który ma prawo wybaczać za nas wszystkich i okazywać łaskę, współczucie i czasami wręcz szacunek, tym którzy są zdrajcami Polski.

Otóż, nie. Wałęsa nie ma takiego prawa, choćby sto gazet wyborczych nadawało moc prawną takim wystąpieniom. 

Zmarnowawszy okazję do prawdziwej i rzetelnej transformacji ustrojowej, zmarnowawszy 5 lat swojej prezydentury, zmarnowawszy okres prześwietlenia wszystkich szubrawców i zdrajców Polski, upublicznienia ich i oddania pod sąd - Wałęsa nie ma prawa udawać autorytetu i karmić swoimi mądrościami Polaków. Odrobina przyzwoitości wymagałaby, by schował się w najciemniejszy kąt tego kraju i dał o sobie zapomnieć, bez względu na to jakim Bolkiem był czy nie był.

Tymczasem, w obliczu 25lecia transformacji, nieudanej, usprawiedliwianej przez wszystkich dookoła, którzy zmarnowali ćwierć wieku Polsce i ciągle , wiecznie żywi karmią się z koryt naszego budżetu, nie ma odpowiedzialnych za tę klęskę ani za wszystkie zbrodnie PRL. Okrągły stół, Magdalenka, lata kopania dołków pod Polską, w których każdy upychał swoje ciemne sprawki, nagle odchodzą w przeszłość nieocenione obiektywnie,  niedomknięte. Nowe pokolenie wchodzi w kraj i nie ma czasu myśleć o czasach, których nie pamięta, o mordach o których nikt ich dobrze nie nauczył w "wolnej" szkole. A wkrótce i tak nie będzie już kogo rozliczać, bo odchodzą, ciągle w blaskach chwały, ci, którzy wisieć powinni, bądź do końca życia nosić piętno zdrady.

Chowają ich dzisiaj z honorami, ci którzy śmieją mówić, że z okrągłym stołem przywrócili Polsce wolność, praworządność i demokrację. I nie rozlicza ich nikt.

Strach tylko myśleć, co kłębi się w głowach tych ludzi, którzy tak przyzwyczajeni do niskiego poziomu życia, nie myślą nawet o tym, że życie nie musiało takie być, że Polska nie musiała taka być. Przyzwyczaili się wszyscy przez te 25 lat, do powtarzanego jak mantra mająca nas otumanić zdania iż "rozwijamy się, jest źle ale będzie lepiej, to dopiero początki demokracji, próbujemy, powoli, jeszcze nie pora". To wszystko bzdury, które miały nam mydlić oczy, kiedy ci którzy je powtarzali, kupowali kolejne działki i domy i brali  pieniądze, które powinny służyć naszemu przemysłowi, edukacji, służbie zdrowia, komunikacji.

Przyzwyczaili się wszyscy do niskich standardów i jeszcze żal ściska, gdy oni naprawdę wierzą, że "no bo tak musiało być, jest dobrze". Nic nie jest dobrze. Cofamy się wiecznie, nie ruszyliśmy nigdzie. Zmarnowaliśmy ćwierć wieku, w tempie ślimaka, ruszyliśmy parę metrów bo siłą rzeczy nie było innej możliwości. Transformacja nie zaszła. Mentalność została. Dawne ciemne sprawki zostały nieosądzone.
I cóż, lepiej nie będzie. W kraju gdzie nie ma sprawiedliwości, gdzie szumowiny stanowią autorytety, lepiej być nie może. W kraju, który bardzo dawno temu, szczycił się wolnością i złotą demokracją, w kraju bez stosów niegdyś, dziś stosy układają tym, którzy pomagali je rozbierać 25 lat temu. Tym, którzy chcą sprawiedliwości, praworządności i wreszcie cywilizacji w Polsce. Im, mówi się, że powinno być ZOMO, zamordyzm i cenzura, bo inaczej będą wolni, a wolność to zło,bo pozwala myśleć.

25 lat minęło. A tak wielu spędziło ten czas na wyłączeniu myślenia. Strach się bać, co jeszcze nas czeka i strach wyczekiwać następnych tutaj, w Polsce. Kraju "wolnym"...

czwartek, 17 kwietnia 2014

Frustracja-komunikacja, czyli czara czarnej goryczy

Ostatnio milknę na blogu, ponieważ chcę Państwu oszczędzić zalewu frustracji, który mnie dopada.
Frustruje mnie wiele. Niezwykle drogi "darmowy" podręcznik, limuzyny wożące vipowskie dzieci do prywatnych szkół, dziwne małopolskie sprawy widowisk sportowych ze sportowcami-prezesami i ich mężami, nierozwiązana ciągnąca się sprawa pewnego samolotu, o którym niewielu chce jeszcze pamiętać ... machlojki kościelno-libralne o których poeta Jasienica nawet nie wspomniałby dwuwierszem, psy adoptujące ludzi w animowanych filmach, na które przypadkowo zabieram 8-letnie dziecko (Pan Peabody i Sherman - tłumaczą iż nieważne że jesteś psem, bądź psem jeśli chcesz i "wszyscy jesteśmy psami" bo psy są fajne, więc możecie nimi być) itd. itd

Jak Państwo widzą, żółć chce się wylewać. Niestety i ta czara się przelała i kropla jej na ten blog spaść musiała.

Sprawy prywatne i służbowe od lat zmuszają mnie do podróży pomiędzy Trójmiastem a różnymi zakątkami Polski. Przeżyłam już (a w sumie dalej przeżywam) niekończącą się przebudowę trasy kolejowej Gdańsk-Warszawa i czasy (rok 2010/11) kiedy 8 godzin jazdy stanowiło normę. Przeżyłam obcięcie połowy połączeń i prawie całkowite wyniszczenie PKS, które uniemożliwia normalne poruszanie się po tych częściach Polski, do których kolej dochodzi pojedynczymi nitkami. Optymistycznie więc przywitałam na polskim rynku zagranicznych inwestorów takich jak szkocki właściciel PolskiBus.com, który umożliwił mi wreszcie prawie komfortowe i prawie tanie podróżowanie. Niestety i prywatni przewoźnicy zaczęli zawodzić. A mnie osobiście zawodzą rzeczami prostymi, którym kres możnaby położyć jednym kiwnięciem palca.

Jako stały klient Polskiego Busa uważam go za jedyny normalny sposób dojechania z Gdańska do Katowic w 9 godzin, podczas gdy poza jednym 10-godzinnym nocnym połączeniem bezpośrednim <gdzie jako samotna kobieta  za 78zł biletu klasy 2 siedzącego, na pewno byłabym zmuszona do zaprzyjaźnienia się z pijanymi pasażerami względnie palącymi na korytarzach, w toaletach, dziwakami i jednym wielkim bałaganem bądź wydaniem 126 zł za równie niepewną kuszetkę > PKP oferuje co najmniej 2 przesiadki i co najmniej 11,5 godziny jazdy, za co najmniej 80zł.

Jednakże wiem też, że jazda takim Polskim dot Busem dot Com, wymaga siedzenia ściśniętym w pełnym na maksimum autokarze przez bite 9 godz z 2 postojami bez nawet ciepłego napoju rano (a właśnie że tak, Polski Bus najwyraźniej uważa, że tylko podróżni odwiedzający Warszawę zasługują na poczęstunek, nawet jeśli chodzi o podróż ok 2-godzinną z Ostródy ! ). Pożal się Boże - kartonik napoju nie zostaje wydany na tak długiej trasie. Cena , jeśli sprawdzam dziś na za tydzień to 50zł. Gdzie te bilety po 1zł+1zł opłaty za rezerwacje ? A no to tylko piękne marzenia dla wytrwałych cinkciarzy.



Nie wiedzieli Państwo i tego ? Istnieje przepięknie kwitnący czary rynek biletów na Polskiego Busa, który chwali się że przewiózł już w Polsce 6 mln ludzi a 150tys lubi go na FB. Otóż, wystarczy że taki cinkciarz (sama nie spodziewałam się użyć tego słowa aktywnie w XXI wieku) skupuje sobie ile biletów się da tych tanich na różne trasy, po czym wystawia je na aukcje, czy też po prostu sprzedaje na innym portalu. Oczywiście z profitem dla niego. A pasażerowie ? Liczą na tanie bilety ? No to się przeliczą, albo kupią już drogie bilety z Polskiego Busa, albo trochę tańsze z Allegro. Proceder prosty, ale upieram się, że my klienci na tym bardzo dużo tracimy! Zwłaszcza ci jeżdżący regularnie, a którym wypada wyjazd na kilka dni przed. Czy jednak firma PolskuBus.com przejmuje się czarnym rynkiem ? Oczywiście, że nie. Proceder odsprzedania biletu jest nielegalny tylko formalnie wg regulaminu. W praktyce, nikt nazwisk nie sprawdza (proceder wsiadania dłużyłby się w nieskończoność), firma za to ma pewność, że sprzedaje wszystkie bądź większość biletów - tanie skupują koniki a drogie pasażerowie.

Taka frustracja dopada mnie na tydzień przed wyjazdem, jednak co mogę zrobić ? Zamówić lot ? To marzenie, które jest codziennością w niemal każdym europejskim kraju, w Polsce jest zupełnie poza zasięgiem. Tanio polecimy do Oslo czy innych stolic Europy, ale w obrębie Polski ? Ceny zaczynają się od 300zł. Kraj absurdów, kompletnie nieskomunikowany, skomunikowany gorzej niż 50 lat temu (żyją jeszcze ci, którzy nakręcali zegarki względem Luxtorpedy kursującej w 3 godziny między Warszawą a Gdańskiem!).  To zupełnie też nikogo frustrować nie powinno, że w razie wojny, nasze wojsko (którego nie mamy)  mogłoby swoim czołgiem (których pewnie mamy jeszcze mniej) szybciej dotrzeć z punktu A do B niż jakimkolwiek innym środkiem komunikacji. Więc, cieszmy się, że powstają nowe centra handlowe! Tam przynajmniej szybko powstają drogi dojazdowe. Postuluję, centrum handlowe, Biedronka, Tesco i Lidl na każdym krańcu, każdego miasta w Polsce i problem połączeń będzie z głowy!

Nie głosując - głosujesz

25 maja br odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Studenci, wakacjowicze, pracownicy  w podróży... Wiele osób będzie wówczas przebywać poza miejscem zameldowania, co w żaden sposób nie koliduje z możliwością oddania swojego głosu. 



Wystarczy, że skorzystasz z prostego sposobu jakim jest pobranie w swojej gminie (w okolicy Świąt mogą to zrobić powracający do domu)  zaświadczenie o prawie do głosowania, które następnie można przedłożyć w dowolnym lokalu wyborczym w całej Polsce.  Najpóźniej do 23 maja należy złożyć w urzędzie gminy wniosek, który będzie zawierał :



- nazwisko,

Można to również zrobić  telefaksem lub w formie elektronicznej.
Szczegółowe informacje uzyskamy tutaj: 
Wybory te wyłonią kto będzie reprezentował Polskę w Brukseli i Strasburgu i tam walczył o nasz interes. 
Na zachętę podaję 5 kandydatów, którzy jak dla mnie mają już miejsce zapewione.... w parlamencie półinteligentnych. . .


- imię (imiona),
- numer PESEL (w przypadku obywatela Unii Europejskiej niebędącego obywatelem polskim 
nr paszportu lub nazwa i numer innego dokumentu stwierdzającego tożsamość).




Drugą prostą metodą jest dopisanie się do listy wyborców w okręgu, w którym planujemy złożyć swój głos. Wystarczy udać się z kolei do urzędu gminy, w której będziemy głosowali i tam złożyć 1.    Wniosek wyborcy o dopisanie do spisu. 2.    Dokument tożsamości: dowód osobisty lub inny dokument ze zdjęciem potwierdzający tożsamość (do wglądu).


PAMIĘTAJ nie głosując - "głosujesz", za tym kogo wybrali inni. 





niedziela, 30 marca 2014

Imigracja: sen czy koszmar o multi-kulti super-power?

Nacje europejskie wymierają, społeczeństwa się starzeją, a jednym z możliwych rozwiązań zmniejszania się populacji mogłaby być imigracja. Wg podejścia liberalnego, miałaby ona pomóc stworzyć na świecie jedno wielkie społeczeństwo wymieszane, żyjące w zgodzie i współżyjące wg praw i norm, jakie liberałowie znajdują w demokracji. Nie jest ona jednak w praktyce tak pożądanym współcześnie rozwiązaniem, a raczej skutkiem braków w produkcyjnej części społeczeństwa i lepiej prosperujących gospodarek. Czy da się jednak spełnić sen globalistów o jednym wielkim superpaństwie czy też na naszych oczach ze snu rodzi się koszmar?

 Imigracja, której świadkami jesteśmy od kilkudziesięciu lat, rodzi niekiedy fatalne skutki w Europie zachodniej. Wszystko dlatego, że ludzie nie podążają za ideałem kreowanym w umysłach zwolenników multi-kulti , który zakłada iż wszyscy ludzie mogą ze sobą koegzystować w pokoju, a napływowa ludność natychmiast zasymiluje się ze społeczeństwem, do którego przybywa. Okazuje się, że tak nie jest. Jako, że imigrantów jest często więcej w pewnych dzielnicach niż rdzennych mieszkańców, tworzą się enklawy i zamknięte społeczności, które w tęsknocie za ojczyzną i chęci jak największego zachowania tradycji, odcinają się od państwa do którego przybyli. Tworzy to problemy we państwach takich jak Francja, Wielka Brytania, Belgia, ale też powoli np. w Niemczech. Podczas mojego pobytu w Brukseli, zauważyłam coś przerażającego. Przez miesiąc – poznałam jednego Belga. Ktoś może powiedzieć, że to z powodu otaczania się ludźmi, którzy pracują w instytucjach europejskich i naturalnie pochodzą z 24 krajów UE. 

Nie jest to jednak takie proste. Obecnie wg danych za 2010 rok Belgię zamieszkuje milion oficjalnych  imigrantów w tym 48% pochodzi spoza UE, podczas gdy państwo liczy 11,15mln mieszkańców. Dzielnica Schaerbeek, gdzie wynajmowałam pokój, w całości niemal zamieszkiwana jest przez ludność pochodzącą z Turcji. Na ulicy widać samych muzułmanów, a wszystkie lokalne sklepy i bary sygnują się tureckimi szyldami. Wychodząc do pracy mija się wylegujących się na słońcu mężczyzn niechybnie pochodzenia arabskiego, a wracając z pracy, zauważa ich się niewzruszonych, na tych samych ławkach, względnie w kłębowiskach przy barach z piwem. Są to Muzułmanie, którzy pracowali może i przez rok w Belgii, po czym przysługuje im prawo do  2tys euro zasiłku dla bezrobotnych na okres 2 lat. Ich żony, siedzą w domu, czasami można je zauważyć w pobliskich sklepach, chodzą w hidżabach i jedyną ozdobą na jaką sobie pozawalają jest rzucający się w oczy makijaż. Każda, ciągnie za sobą dosłownie gromadkę dzieci. Na które też oczywiście przysługuje zasiłek. Tak jest nie tylko w Belgii, ale też innych państwach Europy zachodniej i wie o tym każdy, kto wyjeżdżał za granicę. Ludność napływowa wypiera rodowitych mieszkańców z centrum, osiedlając się w kamienicach po kilka rodzin, tam , gdzie dotąd mieszkała no jedna. Taką historię opowiadała mi  właśnie Polka mieszkająca od 15 lat w Brukseli wraz z mężem Włochem. Mówiła, że boją się mieszkać w centrum, ponieważ nad tworzącymi się tam grupami etnicznymi, nawet policja nie ma władzy. Kiedyś była świadkiem jak w mieszkaniu obok zgodnie z prawem szariatu skazano i wykonano wyrok na mężczyźnie, działo się to w nocy, bo w nocy „Allah nie widzi”, a lokalni imigranci buszują. Zadzwoniła na policję, policja belgijska, zgłoszenie przyjęła, podjechała pod blok, po czym odjechała. Policjanci nie wysiadają bowiem w pewnych dzielnicach, bo stanowi  to zagrożenie dla ich życia. Wszystko to działo się kilkaset metrów od Parlamentu Europejskiego, w tzw Dzielnicy Europejskiej, w której na każdym rogu dają się zauważyć napływowi bezdomni. W mojej drodze z pracy w Parlamencie, jakieś 100 m od tegoż, na przystanku metra Tron grupa takich bezdomnych pochodziła z Polski. Przyjechali by zarobić, krótko potem stracili wszystko, nie wypracowali roku by otrzymać zasiłek. Koczują. Jak wielu innych, w innych zakamarkach Brukseli.

W 2006 roku do 27 krajów Unii Europejskiej przyjechało 3,5 mln imigrantów. Wówczas, 290 tys stanowili Polacy, jak podaje Eurostat. Tylko 40% tych imigrantów przemieszczało się z krajów UE, pozostali spoza Europy. Przykładowo aktualnie Niemcy zamieszkuje oficjalnie 7 mln cudzoziemców, 8mln natomiast to ludność która otrzymała niemieckie obywatelstwo. Imigracja zarobkowa wygląda tak samo, jak za czasów ZSRR, kiedy to do tego molocha starano się dodać etykietkę państwa panslawistycznego z jedną walutą i językiem. Dziś językiem mającym stworzyć jedno komunikatywne społeczeństwo jest angielski. Czy jednak da się w ogóle takie społeczeństwo utworzyć w kontekście przykładu imigracji belgijskiej, którą przytoczyłam ? Asymilacja nie następuje, ponieważ imigranci nie widzą w krajach do których przyjeżdżają żadnej wartości, poza wartością ekonomiczną. Znów powołam się na przykład Brukseli i tzw „dzielnicy murzyńskiej”. Jest to dzielnica, przed którą autentycznie ostrzegano mnie, bym jej nie odwiedzała po zmroku, gdyż jest bardziej niebezpieczna niż muzułmańskie. W dzień, jest tam jednak coś co ciężko przeoczyć – ogromne targowisko afrykańskie. Towary, które się na nim znajdują pochodzą prosto z Afryki, można tam kupić tradycyjne przyprawy, kawę, stroje, instrumenty,  dania, a nawet budulce. Jest to takie afrykańskie Chinatown, jednak każdy biały wyróżnia się także, jak w centrum dżungli i jest odprowadzany wzrokiem. 

Imigranci bardzo szybko „opanowują ” daną populację z 2 przyczyn: 1) wysoka dzietność, 2) ściąganie rodzin. Zazwyczaj jednak stanowią oni najniższą i najbiedniejszą, często najgorzej wyedukowaną i najmniej wykwalifikowaną grupę ludzi. Często więc są przedmiotem nienawiści, ale jeszcze częściej manifestują nienawiść, wobec państwa przyjmującego, zrzucając na nie odpowiedzialność za własne niepowodzenia i rozczarowanie nowym państwem, dla którego porzucili swój dom. Po 2 pokoleniach natomiast wymagają praw, nie tylko takich jak pozostali obywatele państwa, ale też większych z tytułu pochodzenia z innego państwa i takie przykłady mieliśmy już w Paryżu w latach ubiegłych. Rdzenni mieszkańcy wyprowadzają się więc z centrum miast, gdzie poziom hałasu, brudu i przemocy jest nie do zniesienia, pozostawiając ją w rękach tych, którym nie zależy na pielęgnowaniu historii architektury czy porządku danego państwa. Rodzi to konflikty, psychiczne napięcie i frustrację i skutecznie uniemożliwia rzeczone tworzenie super-państwa multi-kulturowego. Dodajmy do tego różnice religijne i kulturowe, co do których nikt nie chce zmian i ustępstw. Zatem to do czego w efekcie prowadzi imigracja, to nie poprawianie jakości życia populacji i liczby mieszkańców, a wręcz odwrotnie. Separację i wrogie nastroje, które nigdy nie mają dobrego wpływu na społeczeństwo i gospodarkę.

niedziela, 9 marca 2014

Depopulacja Polaków A.D. 2014

Wbrew powszechnemu przekonaniu liczba ludzi na świecie nie ulega zwiększeniu. Z roku na rok jest nas coraz mniej, co prowadzi do zjawiska depopulacji. Polityka państw nakierowana jest ciągle na zmniejszanie jeszcze tej liczby. W powszechnej świadomości, natomiast , gardzi się rodzinami wielodzietnymi i dużą ilość dzieci postrzega jako przejaw zacofania rodem z trzeciego świata. Dzieje się tak ze względu na to, że współczesny świat cierpi na nadmiar danych, których albo nie sposób dostatecznie zanalizować, albo które wprowadzają łatwo w stan dezinformacji, umiejętnie manipulowane przez różnego rodzaju lobby. Jak sytuacja prezentuje się w Polsce a jak na świecie? 

Zaczynając od własnego podwórka, na przykładzie Polski możemy bez wahania powiedzieć, że Polaków ubywa. Od 1983 roku liczba narodzin spada z każdym rokiem. Dochodzimy już do liczby 1,2 dziecka na kobietę. Za 40 lat liczba dzieci urodzonych w jednym roku, może spaść aż 7krotnie w porównaniu do stanu sprzed ’83, gdzie wynosiła 700 tys. W takiej sytuacji, w roku 2055 dzieci będzie tylko 110 tys. Czy jest to następstwo rozwoju cywilizacyjnego państwa i zwiększenia świadomości dotyczącej planowania rodziny ? Bynajmniej, chyba że jako rozwój cywilizacyjny postrzegamy ograniczenie liczby ludzi na rzecz zmultiplikowanej konsumpcji jednostki. Propagowany obecnie, zwłaszcza w Europie Zachodniej liberalizm polityczny, zmierza nieubłaganie w kierunku takiego „rozwoju”.

Decydując się na oddanie władzy ludziom o poglądach antynatalistycznych, Polacy prawdopodobnie doszli do wniosku, że Polska w tym temacie nie może zostać „zacofana”. Mamy więc dzisiaj politykę, która wspiera elementy antynatalistyczne: dążenie do legalizacji i dostępności aborcji, eutanazji, związków nie-heteroseksualnych (gdzie rozmnażanie jest fizycznie niemożliwe), udostępniania polityki in vitro, która w efekcie przynosi nie tylko narodzoną słabą fizycznie populację, ale też częstokroć upośledza narządy rozrodcze kobiet do wydawania potomstwa, podczas gdy w innych metodach pozostaje nadzieja na rozród.
Ponadto, kult kariery i quasi feminizmu, który nie doprowadza do wyrównania praw kobiet uwzględniając różnice naturalne lecz deformuje wizerunek kobiety w społeczeństwie i nakazuje jej wstydzić się podążania za instynktem macierzyńskim i potrzebom zawiązania rodziny.

Dodajmy, że wiele kobiet boi się rodzić, ponieważ w temacie rodzenia dzieci nie jest prowadzona wystarczająca edukacja. Ciężko jest znaleźć przykłady zadowolonych matek, które po wyjściu szpitala będą chwaliły personel i panujące tam warunki. Nie jest tajemnicą, że wiele kobiet decyduje się na wyjazd za granicę, nadając tym samym dziecku obce obywatelstwo. Które z praw rodzących kobiet są przestrzegane ? Dla ciekawostki zamieszczam zdjęcie z gazety prawnej. Ile odpowiedzi tak ?

Źródło: http://g7.gazetaprawna.pl/p/_wspolne/pliki/1293000/1293645-prawa-kobiety-rodzacej-ktore.jpg 

Do tego dodajmy edukację seksualną nastawioną nie, na  planowanie rodziny przy wsparciu naturalnych metod, wstrzemięźliwości i higieny seksualnej, ale na szpikowanie się hormonami które w przyszłości również mogą powodować przeminięcie okresu rozrodczego kobiet jak i promują odwlekanie zakładania rodziny, do momentu kiedy jest się nie w pełni okresu rozkwitu lecz w stanie ryzykownym dla poczęcia dzieci. Ponadto dochodzi nam w ostatnim czasie promowanie ideologii gender, która z założenia jest skierowana przeciwko rozmnażaniu. Zamiana roli mężczyzny w kobietę nie pozwoli mu urodzić dziecka i vice- versa. 

Ponadto, absolutnie nietrafiona polityka całego państwa i zła sytuacja ekonomiczna zmusza ludzi do odwlekania zakładania rodziny, bo kto zatrudni ciężarną, albo kto przyjmie ją z powrotem do pracy ? Oczywiście oficjalnie i prawnie, wszystko wygląda pięknie. W rzeczywistości jednak mamy gwałtowny spadek narodzin dzieci w związkach ludzi w wieku produkcyjnym.

Niesprzyjające są także warunki geopolityczne w jakich przyszło nam się znaleźć. Wysyłanie polskich żołnierzy na misje pokojowe, w których Polacy giną oraz miecz Demoklesa wiszący aktualnie po naszej wschodniej granicy, powoduje wzrost niepewności i mimo woli, wpływać będzie na decyzje o niezakładaniu rodziny, w trudnych czasach, czego ostatnim przykładem był czas „kryzysu” w Europie.

Polityka antynatalistyczna w Polsce jeszcze kryje się za różnego rodzaju maskami i nie jest tak dokładnie widoczna jak chociażby w krajach Beneluksu czy Hiszpanii. Mimo to, pokazuje swoje złowrogie oblicze co pokazują liczby. Rok 2013 przyniósł najgorszy wynik przyrostu naturalnego od II wojny światowej ! Zmarło ok 40tys więcej ludzi niż się narodziło, co pokazuje zatrważający wynik. Do tej pory w powojennej historii Polski najgorszy pod tym względem był rok 2003 kiedy to ujemny przyrost naturalny wyniósł 14 tys. Dzisiaj mamy sytuację niemal 4krotnie gorszą. Nie trzeba przypominać, że taki wpływ ma m.in. wzmożona emigracja z Polski, która mimo zapewnień rządu Donalda Tuska z roku na rok nie zmniejsza się tak, jak byśmy tego chcieli. Fali powrotów nie ma i nie będzie. Bo do czego tu wracać ?

Nie trzeba mówić że to wszystko prowadzi do starzenia się społeczeństwa, które nigdy nie będzie w stanie podnieść PKB, wypłacić godnych emerytur i zapewnić rozwój ekonomii Polski. Czy tak będzie dalej, zależy od tego czy w końcu się przebudzimy i na nowo przewartościujemy priorytety Polaków.

wtorek, 28 stycznia 2014

Przestępstwa seksualne

 W związku z aferą wokół wyjścia na wolność Mariusza Trynkiewicza, zamieszczam artykuł na temat przestępstw seksualnych napisany w 2012 roku. Wokół tematu przestępczości seksualnej zawsze jest dużo szumu. Ludzi interesują przestępstwa seksualne, ponieważ wg mnie są one najpodlejszą formą znęcania się nad człowiekiem. Za jednym razem godzą w jego psychikę i fizyczność, obdzierają z godności, a w wielu przypadkach okaleczają na całe życie. Nie tylko jego ciało, czy to bezpośrednio zadanymi ranami, czy możliwością doprowadzenia do blokad seksualnych w życiu człowieka skrzywdzonego na tym tle, ale także jego postrzeganie własnej seksualności, zaufanie do ludzi, czy otwartość na normalne kontakty seksualne.

Postaram się wykazać jak w społecznej świadomości postrzega się przestępstwo seksualne, a jakie są fakty.
Na wstępie muszę dodać swoje założenie, które popiera większość specjalistów od badań nad przestępczością seksualną , że wszelkie statystyki na ten temat są zaniżone. Niezależnie bowiem od przyjętych w statystykach definicjach, rodzajach prawa, zbrodni czy badanym obszarze – jest bardzo wiele niezgłaszanych przestępstw seksualnych. Świadczyć może o tym zawsze duża ilość przestępstw ujawnianych po wielu wielu latach. Bliscy krewni boją się, nie mogą lub nie chcą zgłaszać tego typu przestępstw. Często – w przypadku dzieci – nie zdają sobie one sprawy, z tego, że padły ofiarą brutalnego przestępstwa, albo boją się do tego przyznać. Wiele kobiet wstydzi się tego faktu, a w kulturach takich jak np Islamiści – wręcz nie uznaje się gwałtu, a ofiarę jeszcze skazuje za zdradę męża, lub też gwałt jest właśnie karą.

Przemoc seksualna  występuje pod wieloma postaciami, do których zaliczają się  parafilie czyli dewiacje seksualne, które są zabronione prawem. Są to: pedofilia, ekshibicjonizm, oglądactwo, ocieractwo, masochizm i sadyzm seksualny. Rodzaje przemocy seksualnej zależą jedynie od fantazji oprawcy, oto kilka z nich, jednak nie wyczerpują jej definicji:  akt lub usiłowanie  każdego aspektu niechcianego kontaktu seksualnego, także małżeńskiego i partnerskiego gwałtu, zablokowanie dostępu do antykoncepcji i ochrony z choroby wenerycznej, seksualne wykorzystywanie dzieci w tym molestowanie, przymusowe aborcje i / lub sterylizacja, kazirodztwo, nieprzyzwoite   eksponowanie narządów płciowych innym osobom, ekshibicjonizm w miejscach publicznych, rytualne nadużycia seksualne, handel żywym towarem,  zmuszanie do prostytucji lub pozowania nagostalking na tle seksualnym,  podglądactwo, rozprowadzanie lub nakręcanie pornografii z udziałem dzieci lub osób do tego zmuszonych i inny czyny związane z seksualnością człowieka, a bezprawne.

Istotą parafilii wg psychologów jest niezdolność do podejmowania dojrzałych, aktywnych, opartych na uczuciach zachowań seksualnych z dorosłymi partnerami.

sobota, 25 stycznia 2014

Etyka zawodowa funkcjonariuszy służb specjalnych a praktyka.

Patrząc na wydarzenia na świecie ostatnio, postanowiłam opublikować swoją analizę służb państwowych pod kątem etyki jej funkcjonariuszy najlepszych polskich jednostek. Niewiele zmieniło się od 2011 roku, kiedy ją sporządziłam.

Pojęcie etyki zawodowej obejmuje szeroki zakres pewnych norm moralnych. Którymi powinien kierować się każdy wykonujący dany zawód. Etyka funkcjonariuszy służb państwowych nakłada na tę grupę zawodową nowe obowiązki moralne, tłumaczy postulaty etyki ogólnej na język praktyki zawodowej. Ogólne pojęcie etyki najtrafniej, moim zdaniem, przedstawił Platon już w starożytności: „Etyka akcentuje potrzebę zgody obywateli co do kierowania się pewnymi wartościami w życiu społecznym i osobistym. Są to: mądrość, umiarkowanie, sprawiedliwość, odwaga. Mądrość najważniejsza. W idealnym państwie są ludzie mądrzy. Cnotą rządzących jest mądrość, a rządzonych – podporządkowanie się.” 1.
Poniżej w kilku rozdziałach chciałabym wykazać, jak można tę definicję odnieść do realnego zachowania funkcjonariuszy służb specjalnych i rozróżnić kwestię łamania etyki zawodowej w służbie dla państwa i w prywatnym interesie.

piątek, 24 stycznia 2014

Love? Sex and Rock'n roll

Późno rozpoczynam blogowanie w nowym 2014 roku, ale to dlatego, że żaden temat specjalnie mnie nie pochłonął. "Sorry, ale taki mamy klimat" mógłby ktoś powiedzieć. Dobrze jednak wiedzielibyście drodzy Czytelnicy, że to nie wina klimatu. Wre na Ukrainie, dba się o to, by demonstrantów nie przegrzało - rozbierając ich do naga na mrozie i upokarzając (by palili się ze wstydu, zapewne). Wre w Tajlandii, turystom szczerze odradza się odwiedzać Bangkok. A na naszym polskim podwórku wciąż to samo. Tory są złe, bo szyny są złe, bo pociągi, pociągi też są złe. 

Love?


W USA tysiące ludzi demonstrują przeciwko aborcji, w 40 rocznicę jej legalizacji, a inne tysiące wygłaszają traktaty naukowe, zakładają katedry i doktoryzują się w zakresie ideologii gender. Jako, że w Polsce przodownikiem w tej dziedzinie jest tow. Bratkowska i wydział Uniwersytetu Warszawskiego, na którym od lat kręcą się takie asy jak Środa, nie widzę szczególnego powodu by rozwodzić się nad tym tematem. Widać że ideologia pcha się do naszych szkół, pragnie zrównać (z ziemią) płcie i można jedynie jej przeciwdziałać praktycznie po wyborach. Jak dobrze zauważył chociażby profesor Aleksander Stępkowski (UW o dziwo) w programie Przystanek Ziemia, nauki o gender śmiało można porównać do naukowego socjalizmu Marxa. Również tworzono wydziały, instytuty i wpajano Polakom, że to jest właśnie dobro, postęp, cud miód i malina. Liczę więc na to, że Polacy w tym temacie się przebudzą (co widać już w kilku przedszkolach po ostrym proteście rodziców, którzy nie zgodzili się na przebieranie ich synków w sukienki). I liczę na to, że na razie poplecznicy równości, która przecież właśnie degraduje jednostkę ludzką, nie zrobią w najbliższym czasie nic, o czym aż trzeba by pisać oddzielny artykuł.

Sex


Z kolei we Francji, również na tyle nic ciekawego się nie dzieje, iż aż trzeba było wymyślić skandal Jogurt-gate. Prezydent Francji Hollande (z nazwiska Francuzi dali mu przezwisko oznaczające markę jogurtów, aż dziw bierze że na jego cześć nie nazwano żadnej marki zsiadłego mleka), zakochał się pono w sławnej aktorce. A ona, odwzajemniła (i nieeee, wcale nie ma znaczenia to, że władza to największy afrodyzjak). O mały włos, a nie doszłoby do podobnej afery w USA. Pod koniec roku, prezydent Obama rzucił  kilka spojrzeń pewnej dyplomatce skandynawskiej, nie zważając na rozsierdzoną żonę, która wreszcie postanowiła swoim ciałem rozdzielić polityczny duet, który zdążył jednak "strzelić selfie z rąsi". Cóż, póki co w zakresie polityki zimowe tematy mnie nie grzeją.

Rock'n Roll


Na szczęście, gwiazdy ekranu (komputera głównie) i estrady podgrzewają  nieco krew. Już nie Justin Bieber, który zmęczony karierą, w wieku 19 lat przechodzi na emeryturę, ale jego nieco starsza koleżanka Miley Cyrus sprawia iż tabloidy gotują się za każdym razem, gdy fragment jej ciała wyjdzie z domu. Ta 22-letnia gwiazdeczka wydała niedawno teledysk Adore You, na którym wije się pod pościelą sugerując niezbyt publiczne zachowania. Po tym, jak internet obśmiał jej teledysk Wrecking Ball, (nie wiem czy z powodu bujania się na kuli do burzenia ścian, czy lizania młotka) internet z napięciem czeka na nowe skandale.