niedziela, 6 października 2013

Czy Polacy wstydzą się Polski?

 „Jak tylko za to,
 że jestem  Polakiem,
 spojrzeli na mnie ze wzgardą, niesmakiem
 i Polak pikolak,
 i Polak kelner,
 i polska barmanka – dziewczę subtelne,
 (…) i polski dyrektor
 (co miał polski order) -
 a polski kociak
dał mi w polską mordę,
bo pewnie liczył już szalenie
 na polsko – francuskie zbliżenie…”
["Skandal międzynarodowy" Marian Załucki]


          Jakiś czas temu wpadł w moje ręce tomik Mariana Załuckiego pt "Kpiny i kpinki" i doszłam do wniosku, że szkoda byłoby nie wspomnieć o jego twórczości. Różnorakie, prześmiewcze wierszyki,które dopiekały  władzy PRL, ale też dotykały codziennych spraw w niecodzienny sposób. Załucki szczególnie przykuł moją uwagę ponadczasowym charakterem "kpinek" i będąc poezją "lekką i przyjemną" jednocześnie skłonił do przemyśleń. Czytając pewien artykuł pana Waldemara Łysiaka w dawnym "Uważam Rze", od razu przyszła mi do głowy seria wierszy tego zapomnianego, moim zdaniem, kabareciarza. Jego wiersze są nadal aktualne i z powodzeniem można je przełożyć na obecną Polskę. Według mnie, jednak bije w oczy mentalność Polaków, która niewiele różni się od tej, opisywanej przez Załuckiego. Zwracam tu uwagę na "Skandal międzynarodowy" - przezabawną opowiastkę, w której to autor (występujący jako Marianek) wybiera się na obiad do wytwornej restauracji hotelu "Orbis". Przychodzą tu różni obcokrajowcy i Polacy z tzw "salonów". Niestety, jak się okazuje, nasz głodny bohater nie znajduje ani jednego wolnego "polskiego stolika". Postanawia zatem, tylko ze względu na głód, zasiąść przy stoliku "z francuską chorągiewką" i pozować na francuskiego fircyka.

   Jako Francuz, bohater przykuwa uwagę wszystkich Polaków znajdujących się w restauracji. Zatem, zostaje obsłużony błyskawicznie, zarówno przez pikolaka jak i kelnera. Zdobywa pochlebne i zalotne uśmiechy pięknych dziewcząt. Jest podziwiana jego "francuska maniera", gust, sposób jedzenia a nawet skarpetki (które rzeczywiście pochodzą nie z Paryża, a z MSD-nu). Co prawda, kawaler nie zna wielu słów po francusku, dlatego też zamawia zwykłe kluski , ale jakoś sobie radzi. Odpowiada zalotnej pannie "ehem", a towarzystwo, które zaprosiło go na szampana (bo francuski – i szampan i kompan), zjednuje sobie wykrzykując "Vive la Pologne", na co gościnni patrioci polscy odpowiadają Marsylianką.

  Pewnie wszystko poszłoby wyśmienicie, a nasz fircyk, zakończyłby obiad "pogłębiając stosunki" polsko-francuskie, z którąś z polskich "kociaków", gdyby nie znajomy, który wpadł do restauracji i nieopatrznie zaczął po polsku wołać "Marianka".
Zarówno polska obsługa: kelner, pikolak i barmanka, jak i polscy klienci są rozwścieczeni. Zapewne z jednego powodu – dali się nabrać i doskonale widzą własną niemądrą "gadkę". Oto chwilę temu pobożnie czcili ubiór i zachowanie "paryskie", aż okazało się, że to ich rodak.
Z całej tej sytuacji, nasz drobny oszust, wychodzi obtłuczony i pobity, za wywołanie tytułowego skandalu.

   Taka jest, moim zdaniem mentalność Polaków nadal. Niemal codziennie spotykam ludzi, którzy gotowi są wychwalać pod niebiosa (przerysuję tu, używając stereotypów) niemieckie samochody, francuską modę, amerykański styl bycia, i wiele innych rzeczy. Tylko i wyłącznie z tego powodu, że nie są polskie. I to nie jest przykład braku patriotyzmu lub posiadania kosmopolitycznego obeznania. Jest to przykład tępej głupoty i niedostrzegania, że to, iż żyjemy w Polsce, nie znaczy że jesteśmy gorsi. Nie jest tak kolorowo w innych krajach, jak się nam zdaje, a mimo to, nie usłyszymy od innych nacji, aby wyszydzali własne produkty, własne "podwórko", a bili peany na cześć wszystkich pozostałych narodów.

   Może, więc ten dowcipny wierszyk Mariana Załuckiego, unaoczni nam, że tak naprawdę niewiele różnimy się od pozostałych narodów. Pozory mogą mylić, a my jako Polacy, nie popadając absolutnie w nacjonalizm, możemy i mamy prawo szczycić się własną Ojczyzną, a co najważniejsze być dumni z tego, co mamy. Warto o tym pamiętać, zanim ludzi którzy chcieli wyrazić swoje przywiązanie do polskich korzeni i wartości  w święto narodowe, nazwiemy faszystami.

Marian Załucki mimo, że był patriotą, dostrzegał pewne wady Polaków, takie jak nadmierne picie- o czym mówi w swoim monologu "Wyrodny syn" jednak jeszcze bardziej dostrzegał wady systemu  socjalistycznego. Jako warszawiak wyśmiewał np budownictwo w blokach wielkopłytowych. Niestety, żaden z jego wierszy nie przestał być aktualny - "Komfort działa" przypomina do złudzenia opowieści mieszkańców nowobudowanych we współczesnej Polsce bloków "na szybko", w których podobno ściany są kartonowe, balkony się zapadają a usterki się piętrzą. Nie jest to jednak powód do krytyki polskości, a jedynie do szukania błędów i naprawiania ich w Polsce. Warto posłuchać samego Mariana Załuckiego i liczyć, że w polskiej kulturze XXI wieku wyłonią się kabareciarze podobnego formatu.



na bardzo dobrej stronie, poświęconej twórczości Mariana Załuckiego http://zalucki.net/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie komentarze zawierające język wulgarny nie będą publikowane.