piątek, 4 października 2013

System boloński czyli studia uśredniające

                Nie jestem wiecznym studentem, nie zamierzam skakać od kierunku do kierunku, ale doświadczenia ze  szkołami wyższymi mam sporo. Trzy lata na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poznałam najpierw realia studiowania dziennie a przez kolejne dwa lata – zaocznie oraz 3 lata na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie stacjonarnie zgłębiałam tajniki wiedzy anglistycznej. I obecny rok, dalej już w Gdańsku kontynuuję studia II stopnia na tym samym kierunku. Przyczyna mojego studiowania  jest prosta – od 3 lat staram się osiągnąć uprawnienia nauczyciela języka angielskiego w najnormalniejszy sposób, jakim są odpowiednie studia i specjalizacje. Jednak z nastaniem października widzę że o ile o papierek bardzo łatwo, o tyle o  wiedzę już dużo trudniej.


     
       My studenci, jesteśmy edukowani obecnie w systemie bolońskim, który oznacza że po 3 latach I stopnia nasze wykształcenie nie nadaje żadnego tytułu ani zawodu, poza umownym licencjatem, a następnie możemy się kształcić na II stopniu w wybranej dziedzinie. Będę się tu opierać na swoim przykładzie, jednak z rozmów ze studentami najróżniejszych uczelni i kierunków, wiem, że wszędzie istnieją te same warunki, i odpowiednio te same problemy.



   Specyfika moich studiów zaznacza, że (teoretycznie) osoby, które chcą uzyskać uprawnienia pedagogiczne i tytuł magistra, muszą być związani z pedagogiką na pierwszym stopniu. W praktyce okazuje się jednak, że  jako studenci kontynuujący ten sam kierunek na tej samej uczelni, jesteśmy dyskryminowani. Aby bowiem system boloński mógł działać, osoby które ukończyły niezwiązane z filologią angielską kierunki teoretycznie muszą wyrównać niektóre zagadnienia. Egzamin wstępny sprawdza jedynie wiedzę z zakresu gramatyki i słownictwa w j. angielskim. Kiedy więc zaczynamy rok akademicki obnażają się rażące wady i ubytki systemu bolońskiego. Okazuje się bowiem, że na te same wykłady i ćwiczenia przychodzą osoby o różnym zapleczu teoretycznym. Uogólniając jest tak na każdym kierunku na każdej uczelni wyższej. Z doświadczenia wiem, że to właśnie osoby, które dawno temu wybrały swoją specjalizację i dalej kształcą się w tym samym kierunku – zostały przez ten system pokrzywdzone. Łatwo jest im się dostać na II stopień, ale przedmioty jakie są im oferowane powtarzają się i zawierają tę samą wiedzę co na studiach I stopnia, mimo to jednak nie są w żaden sposób z nich zwolnieni i muszą marnować swój czas na słuchanie  i naukę tego samego. 




        Żeby zobrazować problem dokładniej przytoczę z życia wzięty przykład. Istnieje taki przedmiot jak pedagogika – na studiach II stopnia. Nieodzowny przedmiot dla przyszłych nauczycieli. W programie przewidziano 120 godzin wykładu. Na jednej sali zaś, tego samego uczą się osoby, które nigdy nie odbyły nawet praktyk w żadnej placówce oświatowej a ich kierunek był bardzo luźno związany z pedagogiką, osoby które na studiach licencjackich obowiązywały ćwiczenia i wykłady z pedagogiki oraz ćwiczenia i wykłady z metodyki oraz wreszcie osoby, które przez 3 lata studiowały pedagogikę z daną specjalnością i wiedzą przekraczają znacznie proponowany kurs. Wszyscy ci ludzie w celu ukończenia tych studiów muszą przebrnąć przez ten kierunek. Czy w praktyce, fizycznie jest możliwe żeby ludzi o tak zróżnicowanym zakresie wiedzy od zera, do profesjonalnych umiejętności, nauczyć czegokolwiek ?  Proszę sobie wyobrazić – jest to dokładnie to samo, co próba nauczenia przez jednego nauczyciela osób na 3 różnych poziomach języka. Jest to niemożliwe, nieefektywne. Dla jednych – wszystkie dane informacje są zupełnie nowe, więc wykładowca nie może szybko ominąć podstaw. Dla innych większość danej wiedzy jest doskonale znana i jedyne co mogą robić w czasie wykładu to wyglądać przez okno.  Tak właśnie w tej chwili wygląda nauka na magisterce wszystkich polskich uczelni. Za najbardziej pokrzywdzone, uważam osoby które w normalnym starym trybie, kontynuowałyby swój kierunek. Dlaczego? Dlatego, że przyszły na kolejny stopień studiów, aby dowiedzieć się czegoś nowego, jeszcze bardziej się wyspecjalizować, nie powtarzać drugi raz tych samych terminów. Nic innego, nic nowego im nie zaoferowano – po to, by wyrównać osoby, które nie mają tak naprawdę pojęcia o temacie. Wobec takich realiów – nie można porównywać magistrów, którzy tytuł osiągnęli na studiach jednolitych z tymi, którzy osiągnęli go w systemie bolońskim. Obecni magistrowie, nie mają bowiem możliwości zostać dobrze wyszkolonymi. Ci, którzy swój kierunek wraz z nowym stopniem zmienili, są nauczani na takiej samej zasadzie, na jakiej uczyliby się od podstaw na 1 roku studiów licencjackich. Bzdurą jest więc mówienie, że w Polsce czy innych krajak UE stawia się na specjalizację fachowców. Tak naprawdę, stawia się na uśrednianie. Nikt nie będzie dobrze wyspecjalizowany jeśli nie da mu się takiej szansy, a system boloński jej nie daje. Jest to kolejny przykład pola, na którym działa krzywa Gaussa. Wiele dyskusji toczyło się niegdyś na temat szkół publicznych, tutaj też do wielkich molochów wrzuca się do jednego worka utalentowanych i tych, którzy potrzebują więcej czasu na przyswojenie wiedzy. Zrozumiałe jednak jest to, że na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum (a dawniej zwyczajnie 8 klas ) nie ma w tej chwili lepszego rozwiązania dla edukacji powszechnej. Jednak wielka szkoda, że również na poziomie szkolnictwa wyższego nasza cywilizacja cofa się w rozwoju. Jeśli współcześni maturzyści są na poziomie 8-klasistów, a współcześni licencjaci na poziomie matury sprzed 20 lat, to współcześni magistranci są w zawieszeniu. Nie dorównują bowiem poziomowi magistrów z prawdziwego zdarzenia i nie tylko ich należy o to obwiniać – nawet gdyby chcieli się uczyć więcej – szkoły im tego nie oferują. 
       Niestety, nie mogę się łudzić, że jeszcze kiedykolwiek dojdziemy do poziomu przedwojennych maturzystów. Dzisiaj nie zapewni nam tego nawet edukacja wyższa na dwóch fakultetach. Możemy to sobie jako mądrzy obywatele zapewnić jedynie sami – poszukując wiedzy, czytając i dokształcając nasze dzieci w domach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszelkie komentarze zawierające język wulgarny nie będą publikowane.